Usiadłam na łóżku rozcierając oczy i rozglądając się po
pokoju. Na kufrze obok łóżka Cornie leżała złożona sukienka, a jej szpilki stały
tak równo jakby wymierzyła je od linijki. Po drugiej stronę pokoju Rose mruczała przez sen co kilka sekund zmieniając pozycję. Sukienkę przewiesiła przez poręcz łóżka, obok którego niedbale
porzuciła torebkę i jeden but. Z rozbawieniem rozejrzałam się za drugim, ale
nigdzie nie mogłam go dostrzec.
Po cichu nie chcąc
ich obudzić podniosłam się z łóżka i wyjęłam z kufra dwa ładnie
zapakowane prezenty. Położyłam po jednym na szafce każdej z moich
współlokatorek i poszłam do łazienki. Przez cały czas nie mogłam przestać
myśleć o Scorpiusie i naszym wczorajszym pocałunku. Jak do tego doszło? Jak to
możliwe, że Scorpius Malfoy całował właśnie mnie? Przez chwilę chciałam obudzić
dziewczyny i opowiedzieć im co się wczoraj wydarzyło, ale wiedziałam, że to
może poczekać. Nie było różnicy, czy powiem im to teraz czy za kilka godzin. Po
cichu po raz kolejny sprawdziłam czy spakowałam wszystkie potrzebne rzeczy i
wyszłam z pomieszczenia.
W pokoju wspólnym siedziało już parę osób zaciekle o czymś
rozmawiając. Usiadłam przy wolnym stoliku i wlepiłam wzrok za okno podziwiając zimowy krajobraz. Moje myśli ponownie powędrowały do Scorpiusa i wczorajszego wieczoru.
-Hej Nat.- usłyszałam głos Davida. Chłopak usiadł obok
mnie zaszczycając mnie jednym ze swoich promiennych uśmiechów. Przywitałam się
z chłopakiem, a już po chwili słuchałam jego opowieści o poszukiwaniach
idealnego prezentu dla Cornie. Opowiedział mi jak zwiedził każdy sklep w wiosce
i jak każda kolejna rzecz wydawała mu się coraz banalniejsza. Po chwili dodał z
zakłopotaniem, że wpadł mu do głowy pewien pomysł. Zamilkł i zaczął szperać w
kieszeniach wyjmując po chwili małe pudełeczko. Położył je na stoliku i czekał
na moją reakcję.
-Czy to jest to co myślę?- jęknęłam i odchyliłam wieczko.
W środku był ukryty jeden z najpiękniejszych pierścionków jakie kiedykolwiek widziałam.
Elegancki, wyrazisty, wyjątkowy i efektowny- tymi słowami można by opisać ten
pierścionek. Został wykonany ze srebra, a półokrągły niebieski diament był
otoczony przez mniejsze srebrno-białe diamenciki, które układały się na kształt
liści słonecznika.-Na gacie Merlina, David, co ty planujesz?
-Spokojnie, nie mam zamiaru się już oświadczać- zaśmiał
się- ale chciałem dać jej coś wyjątkowego, a ten pierścionek należał do mojej
prababki.
-Chcesz jej podarować rodzinną pamiątkę? To coś większego
nawet od zaręczyn.-powiedziałam oglądając go z każdej strony. Zaczęłam wyobrażać sobie spanikowaną Cornie otwierającą pudełeczko.Przynajmniej tak mi się wydawało, że byłaby spanikowana. Ja byłabym przerażona.
-Czyli zły pomysł?- zapytał zerkając na pierścionek.
Chciałam mu wytłumaczyć jak wiele oznacza taki prezent, ale chłopak upierał
się, że jest pewny, że Cornie to ta jedna i jeśli to coś zmieni to równie
dobrze może wykorzystać ten pierścionek do prawdziwych oświadczyn. Próbowałam przemówić mu
do rozsądku, że Cornie ma dopiero szesnaście lat, a on ledwo skończył
siedemnaście i nie jest to najlepszy moment do podejmowania takich decyzji. W
tym momencie chłopak zarzucił mi sceptyczność, więc dałam sobie spokój z
edukowaniem zakochanych i jedynie przyznałam, że nigdy nie widziałam równie
ładnego pierścionka. Chłopak uśmiechnął się ponownie i zaczął opowiadać o tym
jak wpadł na ten pomysł.
-Wszystko w porządku Natalie? Wydajesz się być nieobecna…-
zapytał przerywając swoją opowieść. Po raz kolejny
odpłynęłam myślami do zeszłego wieczoru. Nie mogłam dłużej udawać, że nic nie
czuję do Scorpiusa i miałam ochotę wreszcie z kimś o tym porozmawiać.
-Mogę Cię o coś zapytać?- spojrzałam na niego wyczekująco.
Chłopak kiwnął głową, a ja kontynuowałam- Zanim zacząłeś spotykać się z Cornie
to się z nią przyjaźniłeś. Spędzaliście ze sobą dużo czasu, a nagle ta przyjaźń
zamieniła się w coś większego. W którym momencie zrozumiałeś, że coś do niej
czujesz?
-Szczerze to nie mam pojęcia...- podrapał się po głowie-
Chyba na początku poczułem się o nią zazdrosny, gdy dwóch chłopaków zaczęło o
niej rozmawiać. Na początku sam nie
wiedziałem czemu tak mnie to ruszyło. Wmawiałem sobie, że jest to jedynie
troska o przyjaciółkę, ale po pewnym czasie zrozumiałem, że to tylko jedynie
wymówki. Nagle wszystko co robiła wydawało mi się niesamowite, a najbardziej szczęśliwy czułem się w momencie ,gdy udało mi się ją rozbawić.
-A w jaki sposób udało Ci się odważyć wyznać jej swoje
uczucia?- zapytałam skubiąc sweter.
-To chyba było najtrudniejsze, bałem się, że ona nie czuje
tego samego. Obawiałem się, że przez to mogę zniszczyć naszą przyjaźń.
-Dokładnie, nie możesz przewidzieć czy to nie jest jedynie
platoniczne uczucie.- westchnęłam.
-Ale wiesz czego żałuję najbardziej? Tego, że tak długo
się ociągałem, prawda jest taka, że ryzykujemy naprawdę mało w porównaniu z
tym co możemy zyskać.- uśmiechnął się- Dlatego radzę Ci się odważyć.- uśmiechnął
się do mnie i po chwili podniósł się z krzesła tłumacząc, że musi się jeszcze
spakować.- I dziękuję, że mogłem Ci się wygadać z tym pierścionkiem,
potrzebowałem tego.- uśmiechnął się na pożegnanie i zniknął na schodach
prowadzących do dormitorium.
Ponownie zostałam sama. Zaczęłam się zastanawiać kim dla
mnie właściwie jest Scorpius Malfoy. Nie mogłam udawać, że jest dla mnie
obojętny, zależało mi na nim, a po wczorajszym pocałunku nie mogłam myśleć o
niczym innym. Tylko to było za mało, aby móc mówić o wielkiej miłości.
Zwyczajnie bardzo go lubiłam, a od początku roku stawał się dla mnie coraz
bliższą osobą. Postanowiłam, że muszę z nim pogadać, na początku chciałam
poczekać na śniadanie i porozmawiać z nim później, ale nie mogąc usiedzieć na
miejscu wyszłam z wieży Gryfonów.
*
Zbiegłam ze schodów i nagle przystanęłam nie wiedząc, w
którą stronę powinnam iść dalej. Prawdopodobnie był w lochach, ale nie miałam
pojęcia jak miałabym go tam znaleźć. Co prawda mogłabym stać i wykrzykiwać jego
imię, ale znając życie prędzej natknęłabym się na Jasmine lub inną przeuroczą
Ślizgonkę. Nagle wpadłam na pomysł, gdzie może być Scorpius. W zawrotnym tempie
dotarłam na szóste piętro i odnalazłam najbrzydszy obraz jaki znajdował się w
zamku. Wypowiedziałam zaklęcie i przeszłam przez tajne wejście. Jednak nie
znalazłam w nim nic więcej niż kociołka, książek i paru fiolek. Z ciekawości
zajrzałam jeszcze do kociołka. Wywar miał miodową barwę, ale nic mi to nie
mówiło. Domyślałam się jednak, że jest tak jak mówił chłopak i wszystko idzie tak jak zaplanował. Przypomniałam sobie naszą ostatnią rozmowę o jego eliksirze
i jego wybuch euforii. Uśmiechnęłam się na samą myśl o tym z jaką łatwością i
gracją uniósł mnie do góry. Jeszcze raz rozejrzałam się po pomieszczeniu i
wyszłam na chłodny korytarz. Nie miałam pojęcia gdzie go szukać. Zrezygnowana
potoczyłam się na parter i krążyłam po korytarzach. Musiało minąć trochę czasu,
bo coraz więcej osób kierowało się do Wielkiej Sali. Musiałam pogodzić się z
tym, że nie uda mi się go odnaleźć i bez entuzjazmu powlokłam się na ostanie w
tym semestrze śniadanie.
Nagle w odległej
części korytarza dostrzegłam szarookiego Ślizgona. Nie stał jednak sam,
towarzyszyła mu Blair. Rozmawiali o czymś, a Scor uśmiechał się wpatrując w
dziewczynę. Przypomniałam sobie co dzień wcześniej opowiedziała mi Rose.
Najwidoczniej Ślizgon nie odwołał spotkania z dziewczyną,. Poczułam się
okropnie głupio. Naiwnie pomyślałam, że wczorajszy pocałunek coś dla niego
znaczył.
Usiadłam pod ścianą i spróbowałam na chłodno
przekalkulować ostatnie wydarzenia. Scorpius Malfoy od zawsze otaczał się dużą
liczbą dziewczyn, ale nigdy żadna z nich nie była jego dziewczyną. Choć w sumie
trafniej powiedzieć, to on nie był nigdy żadnej dziewczyny.
Przypomniałam sobie, że kiedyś sama byłam świadkiem tego w
jaki sposób potraktował prawdopodobnie zakochaną w nim Romildę. Widząc ją na
korytarzu w pośpiechu skręcił w inną stronę, aby nie musieć z nią rozmawiać. Tłumaczył
mi wtedy, że raz się z nią całował, a teraz ona nie daje mu spokoju. Śmiał się,
że zachowuje się jakby obiecał jej co najmniej małżeństwo.
Zrobiło mi się głupio, że przez chwilę byłam gotowa pobiec
do niego i wyznać mu miłość jak w jakiejś głupiej komedii romantycznej. Tyle,
że ta scena nie wyglądałaby jak w mugolskim filmie, to skończyłoby się raczej
dramatem, w którym po raz kolejny miałabym złamane serce, a Ślizgon mógłby się szczycić,
że zyskał kolejną zakochaną fankę. Na szczęście do tego nie doszło i nigdy nie
dojdzie.
Spojrzałam na nich
po raz ostatni i bez pośpiechu oddaliłam się w stronę Wielkiej Sali. Prawda
była taka, że do wczorajszego wieczoru Scorpius Malfoy nie był dla mnie nikim
więcej, niż zwykłym znajomym. To tylko i wyłącznie moja wina, że chwilowe
uniesienie spowodowało we mnie zauroczenie. Tak, to było jedynie
zauroczenie-pomyślałam. Nic więcej i niech tak zostanie. Był Ślizgonem, który
prawdopodobnie miał swoją mroczną stronę. Ja rozmawiałam z nim tylko kilkanaście
razy w życiu i właściwie nic o nim nie widziałam. Najlepiej będzie jak
ograniczę z nim kontakt- powiedziałam sobie w duchu. I najlepiej będzie jak nie
będę już o nim myślała.
*
W Wielkiej Sali siedzieli już wszyscy moi znajomi. Wzięłam głęboki oddech i ruszyłam w ich stronę. Postanowiłam wymazać wczorajszy wieczór
z pamięci i nikomu o tym nie wspominać. Usiadłam obok Davida i z uśmiechem wysłuchałam podziękowań dziewczyn za
prezenty. Rose była zachwycona swoim kompletem kosmetyków do włosów i Cornie
zajęło chwilę za nim udało jej się przebić i podziękować za zestaw nożyczek i
innych przyborów do przerabiania i projektowania ubrań.
-Na
Merlina, błagam o zmianę tematu…- mruknął Leo- Czy ja i David wyglądamy jak
dziewczyny kochające rozmawiać o kosmetykach i ciuchach?
-Teraz
wiesz jak się czuję, gdy wiecznie gadasz o quidditchu…- mruknęła Rose
przewracając oczami.
-Rose,
quidditch to zupełnie co innego i….- chłopak wbił wzrok w dziewczynę, która
zrobiła naburmuszoną minę.
-Uspokójcie
się!- przerwał im David- Czy wy potraficie ze sobą rozmawiać jak dorośli? Jak
dobrze, że zaczynają się święta i trochę od siebie odpoczniecie.
-Nie
denerwuj się!- zaśmiał się Leo-my tylko się ze sobą droczymy.-puścił oczko
rudej, która lada moment przestała się burzyć.
-No i
jak już to sobie wyjaśniliśmy to możemy wrócić do rozmowy o kosmetykach i
ciuchach.- zaświergotała Rose wystawiając język w stronę chłopaka.
-Zabijcie
mnie…- mruknął Leo z rezygnacją opierając głowę o stół.
*
Pociąg powoli nabierał prędkości, a Hogwart stawał się coraz mniejszy i mniejszy, aż w końcu zniknął za jakimś pagórkiem. Leniwie przeniosłam wzrok na moich przyjaciół, którzy byli zajęci omawianem wczorajszego balu. Leo przedrzeźniał Rosie, że przez cały tydzień męczyła go, że ma ochotę potańczyć i jeśli okaże się, że chłopak będzie jedynie siedział przy stole to własnoręcznie go zabije, a później sama pójdzie tańczyć, a jak przyszlo co do czego to odpadła jako pierwsza. Rose skomentowała to jedynie, że gdyby co chwilę potajemnie wychodziła na szklaneczkę ognistej whisky, to też miałaby tyle energii. Chciała powiedzieć coś jeszcze, ale chlopak wszedł jej w słowo i zaczęli się sprzeczać o jakieś głupoty.
-Ale
muszę przyznać, że jestem pod wrażeniem, że się nie pozabijaliście.- zaśmiała
się Cornie przyglądając się tej dwójce.
-Rose
czy tylko ja odnoszę wrażenie, że w tym przedziale nikt nas nie docenia?- zapytał Leo spoglądając na rudą.
-Masz
rację, oni zdecydowanie nas nie doceniają… Zupełnie nie rozumiem czemu mają o nas aż tak złe zdanie.- pokiwała głową przybierając
poważną minę.
-Wychodzę do łazienki.- mruknęłam nie mając ochoty dłużej słuchać o wczorajszym wieczorze i wyszłam na korytarz. W
pośpiechu wytarłam wilgotne oczy i ruszyłam w stronę łazienek. Nagle rozsunęły się drzwi
jednego z przedziału i wyszedł z niego nie kto inny jak Scorpius Malfoy. Spuściłam
głowę i minęłam go w milczeniu.
-Natalie.- wypowiedział moje imię, a ja mimo danych sobie
wcześniej obietnic obróciłam się w jego stronę.- Szukałem Cię wczoraj, ale
nigdzie nie mogłem Cię znaleźć.
-Źle się poczułam i wyszłam wcześniej.-odpowiedziałam
wkładając ręce do kieszeni w bluzie.
-Zamieniłem parę zdań z Nottem, a później nigdzie nie
mogłem Cię znaleźć. Chciałem porozmawiać z Tobą o zajściu na balu.-powiedział
łagodnie, a ja automatycznie zacisnęłam schowane dłonie.
Uśmiechnęłam się blado, a w głowie ponownie miałam obraz
Scorpiusa chowającego się przed Romildą. Wiedziałam co ma mi do powiedzenia i
za żadne skarby nie chciałam mu na to pozwolić. Tylko co mogłam zrobić? Jedynie
co przyszło mi do głowy, to powiedzieć to jako pierwsza. Może w taki sposób
zachowam chociaż resztki godności.
-Hmmm, tylko czy jest o czym rozmawiać?- wzruszyłam
ramionami przybierając obojętny wyraz twarzy- Poniosła nasz chwila i się
pocałowaliśmy, to tyle. Nie musimy tego roztrząsać, to nic nie znaczyło.- wyrzuciłam
z siebie i zacisnęłam usta. Chłopak wyglądał na zaskoczonego i chyba nie wiedział co ma powiedzieć. Prawdopodobnie
nie spodziewał się, że załatwienie tej sprawy pójdzie mu tak szybko.
-Fakt, to nic nie znaczyło.- odpowiedział po chwili- Ty w dalszym
ciągu kochasz Pottera.- wyrzucił z siebie, a jego mina nie wyraża żadnych
emocji.
-A ty w dalszym ciągu masz Blair i milion innych dziewczyn.
-Wychodzi na to, że każdy jest szczęśliwy. Wesołych świąt.-
powiedział po czym ponownie zniknął w swoim przedziale.
Stałam tak jeszcze przez chwilę nie mogąc się ruszyć.
Powinnam być zadowolona, udało mi się tak pokierować rozmową, że ostatecznie to
ja powiedziałam to o czym myślał chłopak. Jednak nie umiałam się tym cieszyć i musiałam
włożyć wiele wysiłku w to, aby się nie rozpłakać. Marzyłam już jedynie o tym,
aby znaleźć się we własnym łóżku w Londynie.
*
Wybiegłam z pociągu rozglądając się po peronie. Po chwili
dostrzegłam mojego tatę, który dosłownie rozpromienił się na mój widok.
Pobiegłam w jego stronę wpadając w jego otwarte ramiona.
-Jak dobrze Cię widzieć księżniczko- powiedział w dalszym
ciągu trzymając mnie w objęciach. W jednej chwili poczułam się dobrze, a
zarazem beznadziejnie. Wszystkie myśli, uczucia do Scorpiusa i Jamesa zaczęły
wirować mi naraz w głowie. Tak jakbym od dłuższego czasu tłumiła wszystko w
sobie, a w ramionach taty doszczętnie się rozpadła.
-Tęskniłam za Tobą tatusiu.- odpowiedziałam po chwili
ledwo hamując napływające łzy.
-Dobrze się czujesz?- zapytał przyglądając mi się z
troską. Kiwnęłam głową i uśmiechnęłam się nie chcąc go martwić.
-Już tak.
-Co ty na to abyśmy poszli na wielki pucharek lodów?- zapytał-
Co prawda mama upiekła jakąś pieczeń, ale przez parę najbliższych godzin mamy
spokój, pojechała po jakieś nowoczesne zioła do Brazylii.
-Namawiasz mnie do tego, abym naraziła się mamie już w
pierwszy dzień?
-Wszystko biorę na siebie- puścił mi oczko i chwycił
kufer- O Merlinie! Pół Hogwartu w niego wpakowałaś, że jest taki ciężki?-
jęknął i zrobił śmieszną minę próbując mnie rozbawić.
-Naprawdę tęskniłam.- powiedziałam.
-Ja też księżniczko, nawet nie wiesz jak bardzo.-
odpowiedział całując mnie w czoło.
Przeszliśmy przez ścianę i znaleźliśmy się na zwyczajnym,
londyńskim dworcu.
Weszliśmy do jednej z wielu kawiarenek mieszczących się
przy dworcu i zamówiliśmy lody z owocami i bitą śmietaną.
Opowiedział mi wszystkie ciekawostki związane z apteką i z
uśmiechem wysłuchał moich opowieści o szkole.
-Powiesz mi teraz co Cię tak dręczy?- zapytał po chwili-
Widzę przecież, że jesteś obecna ze mną tylko ciałem.
-Nic ważnego…- mruknęłam wygrzebując łyżeczką ostatnie,
roztopione już kropelki lodów.
-Okej, okej… jak nie chcesz mi mówić, to trudno. Ale
pamiętaj, że zawsze możesz na mnie liczyć.- uśmiechnął się i dodał, abym
odstawiła już ten pucharek, bo zaraz zrobię nim dziurę.
-Kupiłeś już prezent dla mamy?- zmieniłam temat.
-A co do tego…- podrapał się po głowie- możemy zrobić tak
jak zawsze?- zaśmiałam się i pokiwałam głową. Co roku dawał mi pieniądze, a ja
kupowałam prezent za niego. To była najlepsza metoda, aby uchronić mamę od
dostania ściereczek do czyszczenia różdżki czy innych równie romantycznych
przedmiotów.
-Zapomniałem, że muszę wpaść jeszcze do apteki.-mruknął
zerkając na zegarek-Mama prosiła mnie o wypełnienie jakiś papierów. Dasz sobie
radę?- zapytał i wyręczył kelnerce mugolskie pieniądze z doliczonym napiwkiem.
-Pewnie.- uśmiechnęłam się i wstałam od stolika.
-Przetransportuje twój kufer do domu i zobaczymy się później.
Wyszliśmy z kawiarni i już miałam ruszyć w stronę wejścia
na ulicę pokątną, gdy do głowy wpadł mi pewien pomysł..
-Tato...- zaczęłam- masz przy sobie więcej mugolskich
pieniędzy?- wydęłam usta i zamrugałam oczami. Była to ta mina, której mój tata
nie był w stanie niczego odmówić.
Przeszłam dwie uliczki zerkając na wystawy wszystkich
sklepów, restauracji, kwiaciarni, a nawet salonów stomatologicznych. Po chwili
znalazłam to czego szukałam i pociągnęłam za klamkę. Weszłam do wielkiego
pomieszczenia, w którym pachniało lawendą. Z każdej strony otaczały mnie lustra,
a miła pani z recepcji pokazała mi gdzie mogę odwiesić swój płaszcz. Zapytała
czy byłam wcześniej umówiona. Pokręciłam przecząco głową, na co odpowiedziała,
że to nic i chyba Hulijo jest wolny. Przeszła przez półokrągłe drzwi, a po
chwili wróciła z przystojnym chłopakiem około trzydziestki. Był latynosem o
dość charakterystycznym sposobie poruszania się.
-Jakie piękne włosy! I jaki kolor! Naturalny, prawda?- zapytał
i wziął jeden z kosmyków w swoje dłonie- Chodź na mną.- uśmiechnął się i
pociągnął mnie w stronę swojego stoiska. Usiadłam na wygodnym fotelu na przeciw
lustra i poczekałam, aż Hulijo założy na mnie ochronną folię.
-Co robimy aniołku?- zapytał wyciągając z szafki komplet
nożyczek i szczotek.
-Myślałam o zmianie koloru. Nie chcę być już dłużej
blondyną...- westchnęłam. Hulijo spojrzał na mnie zaskoczony, a po chwili z
politowaniem skinął głową.
-Aria, złociutka, mogłabyś nam zrobić po karmelowej
latte.- powiedział do swojej asystentki i usiadł obok mnie na fryzjerskim
stołku.
-Codziennie odwiedza mnie tutaj kilkanaście dziewcząt i
potrafię już rozróżnić co skłoniło je do zmiany fryzury. Niektóre robią to pod
wpływem zmiany pracy, inne próbują się odmłodzić, a jeszcze inne, takie których
jest najwięcej, próbują o czymś zapomnieć.- powiedział spokojnym głosem- I ty
też robisz to pod wpływem chwili, pod wpływem złości. Nie pozwolę zniszczyć Ci
tak pięknego blondu przez jakiegoś ostatniego kretyna.- uśmiechnął się i podał
mi kawę przyniesioną przez jego asystentkę.
-Skąd wiesz, że chodzi o jakiegoś kretyna?- zapytałam
zerkając na młodego mężczyznę. Momentalnie poczułam, że go polubiłam.
-Bo to zawsze chodzi o jakiegoś kretyna.- machnął ręką
jakby mówił o najoczywistszej sprawie na świecie- Sam przez większość życia wzdychałem
do kogoś kto nie był tego wart. Dopiero ostatnio poznałem niesamowitego
chłopaka.- uśmiechnął się na samą myśl o nim.- A teraz wracając do Twoich
włosów...- zawiesił się na chwilę- Myślałaś kiedyś o ścięciu ich na krótko?-
zapytał z błyskiem w oczach.
Powiedziałam, że zdaję się na niego i może zrobić z moimi
włosami na co tylko ma ochotę. Machał nożyczkami jakby nigdy nie robił nic
innego, na podłodze było coraz więcej moich włosów, a ja czułam się coraz
lepiej. Nie wiedziałam czy to pod wpływem zmiany fryzury, czy Hulija, któremu
opowiedziałam całą moją historię. Przynajmniej prawie całą, oczywiście
pominęłam fragmenty, że jestem czarownicą i uczę się w Hogwarcie. Opowiedziałam
o Jamesie i Scorpiusie, wyznałam wszystkie moje uczucia i z każdym wypowiadanym
zdaniem czułam się coraz lepiej. Cały mój ciężar schodził ze mnie, a latynos
kiwał głową na znak, że rozumie co mam na myśli.
-...A teraz czuję się jak skończona idiotka i nie wiem co
mam robić.- zakończyłam swój monolog dopijając resztkę kawy.
-Z twojej historii wynika, że i jeden i drugi jest
totalnie ślepy. Nie wierzę, że nie zabijają się o Ciebie.- zaśmiałam się na
słowa Hulija- I wiesz co myślę? Powinnaś odpuścić sobie ich obojga i myśleć
tylko o sobie. Żaden z nich nie jest Ciebie wart. A teraz spójrz na nową
Natalie!- uśmiechnął się, a ja spojrzałam na swoje odbicie. Nie było śladu po
moich długich włosach, teraz nie dotykały one nawet ramion. Wyglądały świeżo, a
moja buzia nabrała zupełnie innego wyrazu. Wyglądałam dojrzalej, miałam
wrażenie, że osoba, którą widzę w lustrze jest pewniejsza siebie i o wiele
odważniejsza. Z zachwytem dotknęłam swoich włosów, które układały się jakbym
miała zaraz wyjść na wybieg, albo mieć sesję do „Modnej czarownicy”.
Podziękowałam Hulijowi i zwolniłam miejsce, bo
czekała na niego już następna klientka. Podałam mu pieniądze i miałam się już
oddalić, ale nie mogąc się powstrzymać pomownie odwróciłam się w jego stronę. Mężczyna przytulił mnie jak młodszą siostrę i zapewniając, że wszystko się ułoży odprowadził mnie do drzwi.
-Jak coś aniołku to zawsze możesz do mnie wpaść pogadać!-
krzyknął za mną, gdy byłam już na ulicy. W zdecydowanie lepszym humorze ruszyłam w stronę przejścia na ulicę pokątną w celu znalezienia idealnego prezentu dla mamy.
O Boże... Ten rozdział jest cudowny.
OdpowiedzUsuńSama nie wiem jak skomentować XD. Początek taki gorzki sentymentalny. Zazdroszczę Cornie, takiegowwspaniałego chłopaka. A Natalie takich wspaniałych przyjaciół. No i Scorpius idiota. Już sama nie wiem kto jest głupszy James czy Scor. I tak Blondasku przechodzę do drużyny Pottera (spokojnie tylko w połowie, lubię obu chłopaków, ale żaden nie jest dobry dla Natie).
A końcówka najlepsza. Cudowny jest ten fryzjer. Mam dziwne wrażenie że tylko ja się nie zwierzam fryzjerom -_-
Świetny rozdział.
Całusy :*
Incaligo
Spokojnie,ja też nie rozmawiam tak z fryzjerami. Co prawda nie trafiłam nigdy na kogoś kto wydawał się być zainteresowany moimi życiowymi rozterkami, ale to szczegół.
UsuńA David jest cudowny, jako jedyny przedstawiciel płci męskiej w moim opowiadaniu nigdy nie zrobił czegoś głupiego. Ogólnie Cornie i David to jedyna para pozbawiona dramatów i chyba tylko oni mogą się czuć bezpiecznie, u nich nie mam zamiaru mieszać ;)
Buziaki i przepraszam, że odpowiadam po tak długim czasie.
Wspaniały rozdział! Nie mogę się doczekać następnego.
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję za komentarz. Naprawdę wiele dla mnie znaczy jak ktoś z moich czytelników znajduje chwilkę na pozostawienie po sobie komentarza :)
UsuńNASTĘPNY ROZDZIAŁ jeju coś mi się wudajęże Scor powiedział yak Natalie tylko dlatego że ona tak powiedziała i że on tak naprawde tak nie myśli(ale mogę się mylić) No ale nadal jestem za Jamesem...NAPRZÓD JAMES, chyba ciut przesadzam, w każdym razie cieszę się że jest 21 rodział i czekam na następny:)
OdpowiedzUsuńA więc na początku bardzo dziękuję za życzenia i przepraszam, że ja Ci ich nie złożyłam :( Mam jednak nadzieję, że Twoje święta były udane.
UsuńMożliwe, że całkiem dobrze Ci się wydaję... Nat już parę razy udowodniła, że lubi wyciągać pochopne wnioski, no ale każdy ma jakieś wady, przez które komplikuje sobie życie. Z drugiej strony może Natalie naprawdę ratowała swoją reputacje. Eh, mam wrażenie, że mój komentarz wcale nic Ci nie ułatwił :D Przepraszam, lubię mieszać.
Buziaki moja droga i wszystko wyjaśni się w najbliższych rozdziałach.
*Nowa czytelniczka*
OdpowiedzUsuńWczoraj? Chyba wczoraj 😂
Wpadłam na twojego bloga przez katalog opowiadań jak moja pamięć staruszki nie myli. Postaram się jak najdłuższy komentarz napisać! Lada wyzwanie xD
Na samym początku chcę cie pochwalić za historię, która wciąga. Wiele razy śmiałam się, byłam wkurzona na Jamesa za jego debilizm (chora nieuleczalna, występuje najczęściej u chłopów) Scor? Brałbym jak Reksio skrzynkę eee znaczy szynkę xD
Błędów nie widać :-) Brawo ty :D
Mój ulubiony moment jak chłopcy wyczarowali śnieg ❄ *0* Zazdro też tak bym chciała ale wszędzie mungole 😒 Ciekawi mnie jak James(mój mąż xD) zareaguje na nową fryzurę Natki. Czy tylko ja mam słabość do Potter'ów? Scor też niczemu sobie ale James lepszy ale tępy, cóż piękno czy inteligencja? O to jest pytanie 😂
Nie wiem jak Natka z tymi bałwanami wytrzymuje no ja NIE WIEN JAK TO BĘDZIE ZIOM. Scor plus Natka oj działo 👏 Swój do swojego ciągnie (Kin co ty piszesz? Downa masz czy udajesz? XD)Eeeeee co tu napisać?
Zapraszam do siebie? Nieee za bardzo reklamowe.
Idziemy na piwo? Nie bardzo.
Wyjdziesz za mnie? Jak zmienię płeć.
To część xD z Ę na końcu 😂
Coś czuję, że bardzo się polubimy i że będę wyczekiwać Twoich komentarzy. (mam nadzieję, że jeszcze kiedyś to zrobisz)
UsuńW każdym razie Twój komentarz był tak szalony, że nie mogłam się nie uśmiechnąć.
Z tym śniegiem, to wyszedł taki przypadek, że wstyd mówić, ale cieszę się, że w ostatniej chwili mój mózg coś takiego wykombinował.
Moim ulubionym fragmentem jest powrót pijanej Natalie z wioski i jej pijackie żarty. (Wiem, że nikt mnie o to nie pytał, ale chciałam się z tym kimś podzielić)
Ogólnie zmierzam do tego, że bardzo się cieszę, że się pojawiłaś :)
Ps. Z tym piwem to ja bardzo chętnie xd
Jejciu wspaniałe opowiadanie. Nie pamiętam kiedy czytałam coś tak dobrego. Masz talent dziewczyno. Ja szczeże to jestem za Scorpiusiem. No i cóż to jeszcze napisac...... Z niecierpliwością czekam na następny rozdział
OdpowiedzUsuńJejku, dziękuję za tyle miłych i ciepłych słów :)
UsuńMogę chyba tylko dodać, że bardzo bym chciała abyś została ze mną na dłużej.
Dla mnie to czysta przyjemność czytać opowiadanie kogoś kto ma talent i widać że lubi pisać. Że ma pasję. Napewno zostanę i będę czytać
UsuńTrzy sprawy:
OdpowiedzUsuńPo pierwsze : Rozdział trochę krótki,ale zdaję sobie sprawę, że masz mało czasu, więc nie narzekam. Ten punkt możesz wykreślić.
Po drugie(albo jak ktoś woli po pierwsze - przecież tego punktu na górze nie ma:)):Rozumiem Natalie. Doskonale zdaje sobie sprawę czemu tak, a nie inaczej powiedziała Scorpiusowi i zapewne na jej miejscu zrobiłabym to samo. Ale (zawsze musi być jakieś ale)za dużo naczytałam się różnych opowiadań i książek, żeby nie wiedzieć, że dla niego to coś tam jednak znaczyło. Więc gdy przeczytałam ten kawałek od razu (i tradycyjnie) oczywiście za "głupotę" bohaterów zrobiłam Facepalm i wywróciłam oczami .
Po trzecie: NO NARESZCIE. ILE MOŻNA? To urocze, że Natalie i Scorpius nareszcie zaczynają uświadamiać, że coś jednak (wiedziałam, że tak będzie do siebie czują. Tylko szkoda, że nie wiedzom, że to drugie też ma motylki w brzuchu.
Po czwarte: Scena u fryzjera ( tu wstaw okrzyk radości)!!!!!!! Uśmiech sam pojawił się na mojej twarzy, gdy zaczęłam ją czytać. W sumie zmiana fryzury wyjdzie Nat pewnie na dobre,więc nie będę się czepiać tego, że ONI pili karmelowe latte, a ja nie. Widzisz co zrobiłaś teraz przez cały dzień będę się ślinić na każde latte które wyczuję. Dziękuję bardzo. :P
Ztapiająca swoje smutki w kakao zamiast karmelowej latte
Dosia
PS Natie jest taką uroczą księżniczką tatusia. <3
Ta pierwsza sprawa to jest bardzo istotna i jak najbardziej trafiona. Jakby nie było muszę się z nią zgodzić i z podkulonym ogonem błagać o wybaczenie i spróbować się poprawić :D
UsuńDruga kwestia też trafiona. Też Natalie rozumiem i pod wpływem wszystkiego czego się dowiedziała byłaby głupia, gdyby postąpiła inaczej. Chciała z nim pogadać, ale on był w towarzystwie Blair, więc nie jej wina. W sumie w tej chwili nie wiadomo również czy to wina Scorpiusa (w tej chwili wszystko na to wskazuje), cała sytuacja była ukazana jedynie oczami Natki. W każdym razie ich dalsze stosunki w tej chwili mogą potoczyć się dosłownie w każdą stronę. (A w następnym rozdziale będzie prezent od Jamesa!)
A taką karmelową latte to sama bym z chęcią wypiła, ale niestety nic takiego pod ręką nie miałam i musiałam zadowolić się herbatą. Tak więc jak najbardziej rozumiem Twój ból :D
A relacje Nat z tatą są świetne i jestem z nich naprawdę dumna!
Dziekuję Dosiu za cudowny komentarz i do szybkiego usłyszenia :*
Czy nie myślałaś o tym, aby zacząć przygodę z forami typu PBF? Zostawiam namiar na siebie w postaci gg 8660039 i linku do strony: http://magiclullaby.forumpl.net/
OdpowiedzUsuńUwielbiam ten blog *-*
OdpowiedzUsuńDopiero go znalazłam i się w nim zakochałam. Mam nadzieję, że będziesz go dalej prowadziła ;) Co ile około będziesz dodawała rozdziały?
A co do samej historii: Na początku nie mogłam się połapać kto jest kim, nie wiem czemu, ale myślałam, że to są rodzice Harrego i innych bohaterów, a nie ich dzieci ;)
Jestrem zafascynowana Scorem :) szkoda, że sobie tego nie wytłumaczyli :( mam nadzieję, że dalej będą się przyjaźnić... James to taki głupi ślepiec :( niby taki inteligentny, a nic się nie połapał... nie wiem czemu, ale wydaje mi się, że Scor wpadnie na bardzo głupi pomysł z wykorzystaniem tego eliksiru do niecnych czynów (wygranie w "kłidicza"- nie wiem jak to ssię pisze).
Fajnie by było gdyby się James i Scor tak na serio pobili ;)
Ogólnie uwielbiam to opowiadanie/fanfiction. Ciebie też uwielbiam *-*
Co do wykorzystania eliksiru mam na to plan od samego początku, ale nic nie zdradzę :D
UsuńNie jestem pewna czy mój James i Scor są w stanie się pobić, będzie między nimi "dym", ale chyba obejdzie się bez bójki. Co prawda mam w głowie scenę jak mogłoby to wyglądać, ale jeszcze nie wiem jak to dokładnie wyjdzie.
Z tymi rozdziałami to różnie bywa. Kolejny rozdział mam już prawie skończony, ale utknęłam przy alkoholach (niestety mam na myśli takie nudne alkohole, czyli siedzę i robię zadania). Obiecuję, że zrobię wszystko, aby rozdział pojawił się jak najszybciej.
Bardzo dziękuję Ci za tak miły komentarz, właśnie dzięki takim osobom jak ty mam ochotę rzucić zbiorem zadań i brać się za pisanie ;)
Czytam twoje opowiadanie już od jakiegoś czasu, ale przez moje lenistwo nie pisałam żadnych komentarzy. Doszłam jednak do wniosku, że warto skrobnąć parę słów, żebyś przypadkiem nie wpadła na pomysł, żeby przestać pisać. Kiedyś sama prowadziłam bloga dlatego wiem jak bardzo motywujące jest to, że ktoś czyta i komuś się podoba :) Mi podoba się bardzo. Akcja jest ciekawa, ciągle dzieje się coś nowego, nie ma dużo jakichś zapchajdziur do niczego nie prowadzących. Czyta się bardzo przyjemnie i po każdym rozdzaile chciałoby się od razu wiedzieć co dalej. Druga ważna rzecz to bohaterowie. Oni są żywi. Oni mają swoją osobowość. Nie zlewają mi się w jedną całość, jakąś bezwadną masę, jedną osobę o wielu imionach. Ja wiem, że to jest ta konkretna osoba, ta konkretna osoba właśnie tak by się zachowała. Nie myślę sobie "nie, on by tak nie zrobił" tylko "o tak, to jest totalnie w jego stylu". Naprawdę duże brawa! W tajemnicy powiem Ci, że jestem totalnie team Scorpius! Aaaa... I love him! W tym rozdziale super to rozegrałaś. Mam oczywiście nadzieję, że sytuacja się wyjaśni, (w końcu jestem team Scorpius!) ale uważam, że świetnie to zrobiłaś, uwielbiam takie zwracanie uwagi na szczegóły i nie zapominanie o tym co bohaterzy mówili wczesniej. To znaczy, że nie piszesz tak, co ci ślina na język przyniesie, tylko masz jakiś plan.
OdpowiedzUsuńNaprawde uwielbiam to opowiadnie i niecierpliwie czekam na kolejny rozdział (miał być między 8 a 10 stycznia, a jest już 11!)
Pozdrawiam cię serdecznie i życzę dużo weny :)
p.s. mam nadzieję, że mój komentarz da Ci trochę powera do działania ;)
Agnes
Twój komentarz wprawił mnie w tak cudowny nastrój, że oderwalam się od chemii, aby od razu Ci na niego odpisać.
UsuńPoruszyłaś te kwestie, które są dla mnie najważniejsze w tym opowiadaniu. To co napisałaś o moim bohaterach... jejku, nawet nie wiesz jaką sprawiłaś mi tym radość. Bardzo mi zależało, aby każdy z nich był inny. Nawet to, że każdy z nich ma wady jest czymś z czego jestem dumna. Rose uwielbia ploteczki, Scorpius jest dumny i nie potrafi znosić porażek, Natalie momentami za dużo wszystko analizuje i przez to często miesza w swoim życiu, James jest trochę niedojrzały emocjonalnie i tak dalej. Zależało mi na tym, aby nie byli chodzącymi ideałami.
Aaa, nawet nie wiem co napisać z tej radości. A pomysł na ten rozdział zrodził się miesiące temu, kiedy pisałam o tym jak Scor pokazał Natalie tajne pomieszczenie na szóstym piętrze. Oni musieli spotkać wtedy Romilde, inaczej zachowanie Nat w tym rozdziale nie miałoby sensu. Tak samo mam z moją ukochaną Delany, pojawia sie niestety tylko kilka razy, ale taka jej rola. Każde choć najkrótsze pojawienie się tej dziewczyny jest mi potrzebne do ostatniego rozdziału :D
Twój komentarz dał mi naprawdę wiele poweru i mam ochotę brać się od razu do pisania, ale niestety chemia wzywa. Jutro mam pracę klasową, na środę mam rozwiązać dwie matury, ale jeśli nic dużego nie dorzucą na czwartek, to w środę mogłabym dokończyć rozdział.
Jeszcze raz bardzo Ci dziękuję i właśnie dla takich komentarzy nie moglabym podrzucić bloga ;)
Twój komentarz wprawił mnie w tak cudowny nastrój, że oderwalam się od chemii, aby od razu Ci na niego odpisać.
UsuńPoruszyłaś te kwestie, które są dla mnie najważniejsze w tym opowiadaniu. To co napisałaś o moim bohaterach... jejku, nawet nie wiesz jaką sprawiłaś mi tym radość. Bardzo mi zależało, aby każdy z nich był inny. Nawet to, że każdy z nich ma wady jest czymś z czego jestem dumna. Rose uwielbia ploteczki, Scorpius jest dumny i nie potrafi znosić porażek, Natalie momentami za dużo wszystko analizuje i przez to często miesza w swoim życiu, James jest trochę niedojrzały emocjonalnie i tak dalej. Zależało mi na tym, aby nie byli chodzącymi ideałami.
Aaa, nawet nie wiem co napisać z tej radości. A pomysł na ten rozdział zrodził się miesiące temu, kiedy pisałam o tym jak Scor pokazał Natalie tajne pomieszczenie na szóstym piętrze. Oni musieli spotkać wtedy Romilde, inaczej zachowanie Nat w tym rozdziale nie miałoby sensu. Tak samo mam z moją ukochaną Delany, pojawia sie niestety tylko kilka razy, ale taka jej rola. Każde choć najkrótsze pojawienie się tej dziewczyny jest mi potrzebne do ostatniego rozdziału :D
Twój komentarz dał mi naprawdę wiele poweru i mam ochotę brać się od razu do pisania, ale niestety chemia wzywa. Jutro mam pracę klasową, na środę mam rozwiązać dwie matury, ale jeśli nic dużego nie dorzucą na czwartek, to w środę mogłabym dokończyć rozdział.
Jeszcze raz bardzo Ci dziękuję i właśnie dla takich komentarzy nie moglabym podrzucić bloga ;)
Bardzo się cieszę, że mój komentarz sprawił Ci radość i dodał powera! Mission accomplished!:D Oczywiście ucz się, ucz, nauka jest najważniejsza, przyjemności później :D czytelnicy jak kochają to poczekają :D
UsuńJeśli chodzi o Delany, to ona kojaży mi się z jakąś dobrą wróżką. Tak się pojawia i znika i zawsze mówi jakimiś zagadkami.
Życzę powodzenia na egzaminach :) Pozdrawiam :)
Agnes
Cudowny rozdział nie mogę doczekać sie nastepnego. Podoba mi sie postawa Natalie i to ze postanowiła zmienić fryzurę a wprowadzenie fryzjera ktory jest cudowny (tez takiego chce *-*) to był strzał w 10 :D Nadal nie wiem jaki team wybrać, ale jak na razie bardziej przedstawiłaś Scorpiusa i trochę skłaniam się w jego stronę. Mam nadzieje ze wszystko sie wyjaśni :) NA PRAWDĘ nie mogę doczekać sie rozdziału, ta historia jest wyjątkowa, ponieważ nie mogę zapomnieć o Natalie i ciągle przypominają mi sie fragmenty opowiadania. Rzadko uda się trafić na taki blog o którym się nie zapomni i ze zniecierpliwieniem wyczekuje sie nowego wpisu. Mam nadzieje ze nadal bedziesz znajdywać czas by cos tu dodać :* Życzę weny <3
OdpowiedzUsuńNominowałam Cię do Liebster Award! :D
OdpowiedzUsuńhttp://dramione-granger-malfoy.blogspot.com/
Przepraszam, że mnie tak długo nie było. Ale nie chciałam czytać i komentować w stanie emocjonalnego rozbicia. Wzięła byś mnie za totalną wariatkę:) chociaż już może masz:D
OdpowiedzUsuńJuż jestem trochę ogarnięta i pierwsze co to przyleciałam do Ciebie:)
Pierścionek na prezent? Kiepski pomysł i zgadzam się z Natalie. Zawału bym dostała w wieku 16 lat gdyby mi chłopak z takim czymś wyskoczył. Powinien zatrzymać go do oświadczyn, przecież to rodzinna pamiątka. Osobiście uważam, że gdy zaręczyny sie zrywa należy oddać pierścionek a w wypadku zwykłego prezntu po prostu przepada... miejmy nadzieje, że Cornie się nie wystraszy i nie ucieknie:D
Nat serio? Chciałaś mu wyznać miłość? Nie no dziewczyno ogarnij się! Jak powiesz facetowi, że go kochasz to ten kretyn albo ucieknie, bo się wystraszy( tak, tacy oni są nieustraszeni i dzielni:D) albo zacznie wykorzystywać to przeciwko tobie, no bo przecież ukochanemu nie odmówisz... takie to są wstrętne osobniki. Dobrze, że się opamiętała, pierwszy krok niech zrobi Tleniony:p
Rose i Leo♡♡♡♡
Są świetni a te ich przepychanki słowne! I nie rozumiem czemu niby mieliby się po zabijać, przecież się kochają:D tylko nikt o tym nie wie:)
Nat! Ty głupia blondynko! Ja też nie chciałabym usłyszeć, że
"Oj, ups! Poniosło mnie złotko, wiesz jak jest. Tyle innych ust do zbadania ale nie martw się będziemy się dalej lubić. " ale wydaje mi się, że usłyszała byś zupełnie coś innego. Z jednej strony Scor jest taki m zimnym draniem, te jego pożal się Boże komplementy ale z drugiej wydaje mi się, że nie znalazł tej jedynej i po prostu korzystał z życia, w końcu przystojny, bogady z dobrego domu. Czego chcieć więcej?
Natalie ma predyspozycje aby zmienić go na lepsze!
I niech nie płacze. Tego kwiatu jest pół światu. Ja wiem, że trzy czwarte gówno warte ale zostaje ten maly odsetek do wzięcia:)
Kocham Hulija:)
Jakie to zdanie jest prawdziwe... Zawsze chodzi o jakiegoś kretyn. Nooo niestety zawsze. Jak kobieta jest wrażliwa i delikatna to wszystko w nią trafia ze zdwojoną mocą. A o tych kretynów odbija się jak groch o ścianę. Tragednia.
Już nie mogę się doczekać co powie kretyn nr 1 oraz mretyn nr 2 na nową Natalie!
Owocku kochany, dziękuję, że jesteś. Za wspaniały komentarz u mnie i tonę wsparcia:*♡♡
Ściskam bardzo mocno:)
Titanium TV Games | Tioga Studio - Tioga Studio
OdpowiedzUsuńA graphite titanium babyliss pro Classic TV Game, titanium apple watch the Tioga Studio. Available at ford ecosport titanium Tioga Studio, Tioga Studio is a fun game that requires teamwork. trekz titanium headphones It's one of black titanium fallout 76 the most popular video