Miłego czytania robaczki!
-Zaraz mnie udusisz...- wydyszałam próbując wyswobodzić
się z uścisku mojej mamy.
-Przepraszam...- westchnęła ściskając mnie jeszcze
mocniej niż przed chwilą- Nie lubię się z Tobą żegnać.
Poczułam, że zaraz eksplodują mi wszystkie narządy
wewnętrzne, ale nie dałam rady wypowiedzieć żadnego słowa. W tamtej chwili
naprawdę zaczęłam wierzyć, że można zginąć od zbyt mocnego uścisku.
Na ratunek przybył mi tata odciągając mamę i tłumacząc jej, że są już spóźnieni
do pracy.
-Pisz przynajmniej raz w tygodniu.-powiedziała
przyglądając mi się z rozczuleniem. Z jakiegoś powodu moja mama za każdym
razem, gdy odprowadzała mnie na pociąg zachowywała się jakbyśmy miały się już
nigdy więcej nie zobaczyć. Pokiwałam głową chcąc coś powiedzieć, ale nie
dopuściła mnie do głosu. Wypowiedziała jeszcze parę zdań typu "bądź
grzeczna", "nie siedź po nocy", "odżywiaj się zdrowo"
i pozwoliła poprowadzić się tacie ku wyjściu z peronu. Stałam jeszcze przez
chwilę w tym samym miejscu, machając do rodziców za każdym razem, gdy mama
odwracała się w moją stronę. Po upewnieniu się, że przeszli już przez ścianę i
szansa na ich powrót jest niewielka, pchnęłam kufer rozglądając się po peronie
za przyjaciółmi. Przeciskałam się między kolejnymi grupkami uczniów wyglądając
charakterystycznej, rudej czupryny. Przez te wszystkie lata nauczyłam się, że
to właśnie dzięki wyróżniającej się barwie włosów Rose najłatwiej zlokalizować
całą grupę. Przystanęłam na chwilę i wykonałam obrót wokół własnej osi chcąc
uchwycić wzrokiem cały peron.
Niedaleko mnie dostrzegłam znudzonego Scorpiusa stojącego
z całą bandą Ślizgonów. Stanęłam jak wryta przyglądając się chłopakowi. Mimo danych sobie wcześniej obietnic nie potrafiłam
wyrzucić go z pamięci.
Scor wyglądał tak jak zawsze- perfekcyjnie. Miał starannie ułożone włosy i w odróżnieniu od całej reszty wyglądał świeżo i wypoczęto. Większość uczniów stojących na peronie wyglądała jakby ktoś siłą wyciągnął ich z łóżka, kazał założyć pierwsze lepsze ubrania i w pośpiechu wyrzucił na dworzec. On wyglądał inaczej. Był ubrany na sportowo, ale nawet w szarych dresach, białej koszulce i rozpiętej, sportowej kurtce miał więcej klasy niż większość chłopców w wyjściowych szatach. Po chwili zdałam sobie sprawę, że pierwszy raz w życiu widzę go w dresach. Jak to możliwe, że nawet w tym wyglądał dobrze?
Scor wyglądał tak jak zawsze- perfekcyjnie. Miał starannie ułożone włosy i w odróżnieniu od całej reszty wyglądał świeżo i wypoczęto. Większość uczniów stojących na peronie wyglądała jakby ktoś siłą wyciągnął ich z łóżka, kazał założyć pierwsze lepsze ubrania i w pośpiechu wyrzucił na dworzec. On wyglądał inaczej. Był ubrany na sportowo, ale nawet w szarych dresach, białej koszulce i rozpiętej, sportowej kurtce miał więcej klasy niż większość chłopców w wyjściowych szatach. Po chwili zdałam sobie sprawę, że pierwszy raz w życiu widzę go w dresach. Jak to możliwe, że nawet w tym wyglądał dobrze?
Musiał poczuć na sobie mój wzrok, bo spojrzał w moją
stronę. Obdarzył mnie obojętnym spojrzeniem jakim zaszczyca się mijające osoby
na ulicy i leniwie przeniósł wzrok na swoich znajomych. Jak gdyby nic
przyciągnął do siebie Jasmine i obejmując ją w pasie zajął się rozmową z
Nottem i Zabinim. Ślizgonka przez chwilę wyglądała na zdziwioną,
ale bez sprzeciwu pozwalała się obmacywać. Rozejrzała się z dumą po peronie,
jakby chciała się upewnić, że wszyscy to zobaczą. Nasz wzrok się skrzyżował, a
dziewczyna z wyniosłym uśmiechem posłała mi spojrzenie mówiące "wygrałam'
i jeszcze mocniej wtuliła się w Scorpiusa.
Poczułam ogarniającą mnie falę złości, która po chwili ustąpiła, a na jej miejscu pojawił się smutek. Nie mogłam okłamywać siebie dłużej, że potrafię
zachowywać się jakby nie istniał. Czy tego chciałam czy nie, musiałam pogodzić
się z myślą, że zakochałam się w największym dupku chodzącym korytarzami
Hogwartu. Obiecałam sobie jednak, że nie dam mu satysfakcji i nie pokażę, jak
bardzo boli mnie jego zachowanie.
-Hej mała!- krzyknął James, wyskakując za moich pleców i
chwytając mój kufer- Zobaczyłem Cię przez okno pociągu. Zajęliśmy już
przedział.- oznajmił i pociągnął mnie w stronę pociągu. Pomógł mi wejść do
środka i wskazał ręką, w którą stronę mam się kierować.
Weszliśmy do naszego przedziału, a rozmowa, która była tu
przed chwilą głośno prowadzona nagle ucichła. Nie trzeba było być mistrzem
legilimencji, aby domyślić się o czym rozmawiali. Gdyby jednak ktoś miał z tym
problem rozbawione spojrzenie Leo na mnie, a następnie na Jamesa wyjaśniało
wszystko.
-No co tam mała?- zapytał Leo puszczając mi oczko.
Przewróciłam oczami i usiadłam obok Rose, dosłownie wypychając przy tym
niezadowolonego chłopaka. Uniemożliwienie siedzenia mu ze swoją dziewczyną było
moją niezbyt dojrzałą zemstą.
Po chwili zapanowała
niezręczna cisza. Przynajmniej dla mnie była niezręczna, Leo wyglądał jakby się
dobrze bawił, więc było tylko czekać aż zacznie opowiadać jakieś głupie żarty z
podtekstem. W tej chwili zaczynałam rozumieć dlaczego Rose woli ukrywać swój
związek. W tak małym gronie nie można było przejść obok czegoś takiego
obojętnie. To był kolejny powód przez który nie powinnam w tym momencie umawiać
się z Jamesem. To mogłoby wszystko pokomplikować.
Miałam wrażenie,
że wszyscy tu zgromadzeni już dawno wiedzieli o naszej rozmowie i pocałunku.
Przelotnie spojrzałam na Jamesa, a jego mina zdradzała, że również o tym myśli.
Co prawda nie wyglądał na aż tak zakłopotanego jak ja, ale to był przecież
James, a go chyba nic nie jest w stanie wybić z równowagi czy zawstydzić.
Na szczęście David zaczął opowiadać o wyjeździe
wraz ze swoją rodziną i Cornie w góry, więc Leo skończył się wpatrywać na
przemian we mnie i Jamesa z podejrzanie wesołą miną.
Nie mam pewności o czym dalej rozmawiali, bo myślami powróciłam do widoku Scorpiusa z Jasmine. Byłam zła na siebie, że rozmyślam o tym kretynie, ale nie mogłam nic na to poradzić. Nie rozumiałam tylko dlaczego przytulał Jasmine. Tuż przed świętami był przecież umówiony z Blair, którą swoją drogą uważał chyba za ósmy cud świata. Najwidoczniej ten arystokrata nie potrafi poświęcać swojej uwagi jednej dziewczynie dłużej niż kilka dni.
Nie mam pewności o czym dalej rozmawiali, bo myślami powróciłam do widoku Scorpiusa z Jasmine. Byłam zła na siebie, że rozmyślam o tym kretynie, ale nie mogłam nic na to poradzić. Nie rozumiałam tylko dlaczego przytulał Jasmine. Tuż przed świętami był przecież umówiony z Blair, którą swoją drogą uważał chyba za ósmy cud świata. Najwidoczniej ten arystokrata nie potrafi poświęcać swojej uwagi jednej dziewczynie dłużej niż kilka dni.
-Wszystko w porządku Natalie?- Cornie wpatrywała się we
mnie ze zmartwioną miną.
-Tak, wszystko dobrze...-odparłam wyrywając się z
otępienia. Wysiliłam się nawet na blady uśmiech.
-Moja babcia powtarza, że jak człowiek co chwilę traci
kontakt z otoczeniem to prawdopodobnie jest zakochany!- wtrącił z rozbawieniem Leo.
Rose cicho zachichotała na jego uwagę, a James zaczął gorączkowo wpatrywać się
w swój zegarek. Przez jego twarz przeszedł chyba też cień uśmiechu, ale
możliwe, że tylko mi się to przewidziało.
-Przestań się szczerzyć..- warknęłam zaplatając ręce. Leo
wybuchnął jedynie śmiechem i podstawił mi pod nos torbę ze słodyczami.
Chwyciłam z niej czekoladową żabę i nawet nie zerkając na kartę, odgryzłam jej
głowę.
Kolejne pół godziny przebiegło dość spokojnie, możliwe,
że zasługą tego był fakt, że Leo zasnął, a pozostali zajęli się własnymi
sprawami.
-Muszę iść do przedziału prefektów- powiedziała Cornie
zerkając na swój zegarek- do zobaczenia później.- pocałowała Davida w policzek
i wstała z miejsca. Mruknęłam, że idę do łazienki i wyszłam razem z ciemnowłosą
dziewczyną na długi korytarz.
-Na pewno wszystko w porządku?- zapytała ponownie przyglądając
mi się z troską. Kiwnęłam głową mówiąc, że nie ma o co się martwić i miałam już
odchodzić do łazienki, gdy na palcu dziewczyny dostrzegłam pierścionek od
Davida. Uśmiechnęłam się mimowolnie na wspomnienie rozmowy z chłopakiem i to,
jak podkreślał, że "Cornie to ta jedyna".
-Bardzo ładny pierścionek!- dodałam trącając jej ramię.
-Ładna bransoletka!- zaśmiała się i widząc moje
zaskoczenie, wyjaśniła, że wie już o wszystkim od Rose.
-Nie wiem co mam robić Cornie...- westchnęłam chowając ręce do kieszeni bluzy. Gryfonka posłała mi
swój jeden z najcieplejszych uśmiechów i powiedziała, żebym nie robiła niczego
na siłę, ani na przekór sobie. Dodała, że jeszcze wrócimy do rozmowy, a teraz
musi biec na spotkanie prefektów. Poczekałam, aż przejdzie do kolejnego wagonu i
potruchtałam w stronę łazienek.
*
Po wyjściu z łazienki praktycznie wpadłam na stojącą tam
osobę. Petro stał oparty o ściankę dzielącą korytarz od jakiegoś przedziału i wpatrywał
się we mnie z dziwnym uśmiechem. Nienaturalnie niskim głosem, który miałam
okazję usłyszeć już na balu pochwalił moją nową fryzurę i nie czekając na moją
odpowiedź zapytał o moje święta. Byłam tak zdezorientowana naszym spotkaniem
pod damską toaletą, że udało mi się jedynie skleić parę słów w mało
wyczerpującą odpowiedź. Odniosłam wrażenie, że Petro na mnie czekał, a to
było już na tyle dziwne, że pragnęłam znaleźć się jak najdalej od niego.
Spróbowałam go wyminąć, ale zagrodził mi drogę.
-Świetnie bawiliśmy się razem na balu i myślę, że
powinniśmy to powtórzyć w Hogsmeade. Najbliższa sobota Ci pasuje?- zapytał
nonszalancko. Był tak pewny siebie, że nie brał pod uwagi, że jakakolwiek
dziewczyna byłaby w stanie mu odmówić. Mruknęłam, że mam inne plany i szybko
wyminęłam chłopaka.
-Wiem w co grasz!- krzyknął za mną- Dziewczyny lubią
udawać niedostępne!- dodał przekonany o swojej inteligencji, a ja zaczęłam się
zastanawiać jak można być tak zadufanym i zakochanym w sobie palantem. W
pośpiechu wróciłam do przedziału, marząc jedynie o znalezieniu się w swoim
dormitorium.
*
Pierwszego dnia szkoły obudziłam się zgrzytając zębami z zimna. Było
tak chłodno, że samo podniesienie się z łóżka było ogromnym wyzwaniem i dosłownie graniczyło z cudem. Po paru
nieudanych próbach zebrałam resztki silnej woli i wyskoczyłam z łóżka. Sprawnym ruchem
zerwałam jeszcze kołdrę z Rose i Cornie, zmuszając je tym samym do wstania.
Rose rzuciła we mnie paroma niezbyt miłymi przymiotnikami, ale przynajmniej się
szybko zebrała i parę minut później byłyśmy gotowe do zejścia na śniadanie.
Po drodze do Wielkiej Sali spotkałyśmy wiele osób,
których dawno nie widziałyśmy, więc dojście na śniadanie zajęło nam dwa razy
dłużej niż zwykle. W pewnym momencie minęłyśmy nawet Blair, ale próbowałam o
niej nie myśleć. Rose ożywiła się chcąc opowiedzieć jakieś najnowsze plotki z
jej udziałem, ale nie miałam ochoty o niej słuchać, więc nie zwracając uwagi na
dziewczyny przyśpieszyłam i zajęłam się rozmową z Trisch, Krukonką z tego
samego rocznika.
W Wielkiej Sali usiadłam obok Jamesa i nałożyłam sobie na
talerz gorącą owsiankę. Zajęliśmy się rozmową o najnowszej tiarze profesor Cassiopei, który był tak spiczasty, że profesor Prince siedzący obok niej
musiał uważać, aby nim nie dostać po głowie. Co chwilę wybuchałam śmiechem na coraz zabawniejsze
porównania chłopaka. Poczułam, że ktoś mnie obserwuje, więc podniosłam wzrok. Scorpius siedzący przy stole Slizgonów gwałtownie odwrócił wzrok udając, że
przegląda jakąś książkę. Parę miejsc dalej siedziała Jasmine wpatrując się we
mnie ze złością. Przez chwilę mierzyłyśmy się wzrokiem. Nagle dziewczyna
podniosła się z ławki i ze złością ruszyła do drzwi.
-Musimy już iść...- Cornie pociągnęła mnie za rękę. Myśląc o Jasmine poszłam na pierwszą lekcję po świętach, którą niestety były eliksiry.
Na lekcji byłam tak roztargniona, że nie musiałam długo czekać na konsekwencje.
Pomyliłam fiolki, a mój eliksir wybuchnął plamiąc mi całą
szatę, buzię i włosy. Z rozpaczą popatrzyłam na Cornie, która jeszcze zanim
zdążyłam się odezwać dobiegła do mnie z pomocą. Za pomocą różdżki oczyściła mi
szatę i doprowadziła moje włosy do porządku. Jednak moje najnowsze kosmetyki,
które dostałam od rodziców na święta były odporne na działanie wszelkiej magii
i makijażu nie udało się jej uratować. Szkoda, że nie były odporne na
eliksiry.- pomyślałam ze złością wiedząc, że po lekcji będę musiała udać się do
łazienki i naprawić to w mugolski sposób. Równo z dzwonkiem wybiegłam z klasy i
pognałam do najbliższej łazienki. Wyjęłam z torby niewielką kosmetyczkę i w
pośpiechu poprawiałam makijaż.
-Naprawdę łudzisz się, że coś Ci to pomoże.- usłyszałam
za sobą złośliwy głos, który mógł należeć do tylko jednej osoby.
-Nie mam nastroju na Twoją głupią osobę Jasmine...-
powiedziałam przez zęby nie przerywając nakładania podkładu.
-Wyglądasz żałośnie.- powiedziała słodkim głosem i
stanęła tuż za mną, tak, że bez problemu widziałam jej odbcie w lustrze. Patrzyła na
mnie ze złością i miałam wrażenie, że musi naprawdę wkładać dużo wysiłku, aby
grać tylko i wyłącznie wredną dziewczynę, która bez powodu naśmiewa się z
innej. Ona z jakiegoś powodu mnie nienawidziła i zapewne dla relaksu wyobrażała
sobie moją śmierć na milion sposobów. Nie potrafiłam jednak zrozumieć skąd jej
wrogość. Nawet jeśli kiedyś podejrzewała, że jest coś między mną i Scorpiusem
zajście na peronie powinno jej uświadomić, że była w błędzie.
Wzięłam głęboki wdech i powtarzając sobie w duchu, że nie
mogę dać się jej sprowokować pozbierałam swoje rzeczy. Równie słodko życzyłam
jej miłego dnia i skierowałam się do wyjścia.
-Mówiłam Ci, żebyś nigdy nie wyciągała łapsk po
to, co ślizgońskie.- powiedziała powoli akcentując każde słowo.- Pamiętaj, że jesteś nikim.
-Uwierz mi, że gardzę wszystkim co ślizgońskie.-
uśmiechnęłam się smutno i wyszłam z łazienki pozostawiając zdezorientowaną
dziewczynę.
*
Kolejne dni upływały na odrabianiu stert prac domowych i
wysłuchiwaniu nauczycieli, że "święta już dawno się skończyły, więc czas
brać się do ciężkiej pracy". Praktycznie każdego dnia odwiedzałyśmy z
dziewczynami bibliotekę i wychodziłyśmy ze stosem książek. Rose narzekała coraz
bardziej, że jeśli nic się nie zmieni to nie będziemy miały nawet czasu na sen.
Mi pasowało te szaleńcze tempo. Byłam tak zajęta, że praktycznie nie miałam
czasu rozmyślać o Scorpiusie, a wszystkie rozmowy jakie prowadziłam z Jamesem
odbywały się w Wielkiej Sali lub zatłoczonym pokoju wspólnym, więc nie było nawet
mowy o przeprowadzeniu poważnej rozmowy. Wiedziałam jednak, że nie powinnam trzymać
go dłużej w niepewności. Próbowałam ułożyć sobie w głowie tysiące scenariuszy,
jak powinnam postąpić, ale żaden nie wydawał mi się na tyle dobry, aby wcielić
go w życie. Czułam coś do Jamesa, ale to nie jego wzroku szukałam w Wielkiej
Sali. Podświadomie co chwilę zerkałam na Scorpiusa zastanawiając się, w którym
momencie stał się dla mnie tak ważny. Przez większość czasu traktowałam go jak
przyjaciela, a nagle wszystko się zmieniło. Choć z drugiej strony nie powinnam
więcej nad tym rozmyślać. Scorpius nie był mną zainteresowany i powinnam się z
tym pogodzić. Coraz częściej żałowałam, że ten zarozumiały Ślizgon pojawił się
w moim życiu. To on stał mi na drodze do szczęścia z jednym z najcudowniejszych
chłopaków jakich znałam. James był inteligentny, dobry, troskliwy i rozumiał
mnie praktycznie bez słów. Czułam się dobrze w jego towarzystwie, ale zdawałam
sobie sprawę, że nie mogę z nim być dopóki ostatecznie nie wyleczę się ze
Scorpiusa. To nie byłoby wobec niego fair, dlatego próbowałam zwlekać z naszą
rozmową tak długo, jak tylko jest to możliwe.
Do nowych obowiązków
musiałam również zaliczyć chowanie się przed Petrem, który w magiczny sposób
pojawiał się za każdym razem, gdy szłam sama korytarzem. Po którymś razie
próbowałam powiedzieć mu dosadnie, że nasze spotkanie nie jest dobrym pomysłem,
ale on i tak nie przyjął tego do wiadomości. Dla świętego spokoju nauczyłam się
go unikać i nie zostawiać mu żadnych możliwości do rozmowy. Miałam nadzieję, że
szybko mu się to znudzi i swoje zainteresowanie skieruje na inną dziewczyną.
Jednak najwidoczniej im bardziej go ignorowałam, tym bardziej on próbował. Rose
stwierdziła nawet, że najszybszym sposobem na pozbycie się tego natręta jest
pójście z nim na randkę. Odrzuciłam jednak ten pomysł, tłumacząc, że wolałabym
do końca życia ukrywać się w lochach niż spędzić z nim wspólne popołudnie.
*
Od paru minut leżałam w łóżku z zamkniętymi oczami wsłuchując
się w równomierne oddechy dziewczyn. Było tak zimno, że nawet leżąc pod grubą
kołdrą nie mogłam powstrzymać dzwonienia zębami. Próbowałam zasnąć wiedząc, że
po dwóch wyczerpujących tygodniach mam w końcu wolniejszą sobotę. Po kolejnym przewróceniu się z boku na bok dałam za wygraną. Policzyłam do trzech i szybkich ruchem zerwałam
się z łóżka. W ułamku sekundy znalazłam się w łóżku Rose gramoląc się pod jej
nagrzaną kołdrę.
-Nie mogłabyś choć raz dla odmiany obudzić Cornie?-
mruknęła przecierając oczy i posuwając się na bok.
-Jej łóżko jest dalej...- mruknęłam przykrywając się
szczelniej i wtulając w dziewczynę.
-Następnym razem Cię nie wpuszczę.- powiedziała z powagą,
a po chwili wybuchła śmiechem. Jej śmiech obudził Cornie, która widząc leżące nas w
jednym łóżku, opuściła swoje i dołączyła do nas.
-I tak za każdym razem...- narzekała Rose ziewając co
chwilę.
-Co wy na to, abyśmy przeleżały tak do wieczora?-
zapytała ciemnowłosa Gryfonka biorąc przykład z Rose i również ziewając.
-Nie mam lepszych planów...- mruknęłam nie otwierając
oczu.
-Czy ja wiem... Mogłabyś... No nie wiem... Pogadać
w końcu z Jamesem!- Otworzyłam oczy. Rose patrzyła na mnie z zaciętą miną. Wiedziałam, że ma
rację, ale nie miałam na to odwagi. Nie byłam gotowa na dojrzałą rozmowę.
-Nie, ponieważ nie za bardzo wiem co miałabym mu powiedzieć.-
powiedziałam zgodnie z prawdą.
-Czegoś nie rozumiem...- Cornie oparła się na
łokciach-przecież on od zawsze Ci się podobał.
-Dokładnie Natie, po prostu powiedz mu, że go kochasz czy
coś w tym stylu i jakoś pójdzie.- dodała dobitnie Rose myśląc, że problemem jest moja nieśmiałość lub nieumiejętność wyznawania miłości. Jednak to nie w tym był problem. Problemem był fakt, że jestem zakochana w dwóch osobach jednocześnie.
-No właśnie, nie jestem tego do końca pewna...- mruknęłam
chowając twarz w poduszkę.
-Nie mów, że spodobał Ci się ten przygłup Petro!
-Nie Rose, nie podoba mi się żaden Petro, ale to trochę
bardziej skomplikowane.
Dziewczyny próbowały mnie zmusić do jakichkolwiek
wyjaśnień, ale wiedziałam, że to nie im się one należą.
Zerwałam się z łóżka oznajmiając, że czy tego chcę czy nie chcę muszę porozmawiać z Jamesem. Bojąc się, że się rozmyślę ubrałam się w pośpiechu i poszłam do dormitorium chłopców.
Zerwałam się z łóżka oznajmiając, że czy tego chcę czy nie chcę muszę porozmawiać z Jamesem. Bojąc się, że się rozmyślę ubrałam się w pośpiechu i poszłam do dormitorium chłopców.
Pod drzwiami do jego pokoju próbowałam zaplanować co
powinnam powiedzieć. Stałam przez parę minut bez ruchu zastanawiając się jak
ubrać w słowa swoje uczucia. Nie wpadłam na nic mądrego, więc postanowiłam
zrobić kolejne podejście do tej rozmowy za jakiś czas. Tłumaczyłam sobie, że
potrzebuje jedynie więcej czasu i powinnam to jeszcze raz na spokojnie
przemyśleć. Miałam już puścić się biegiem, gdy usłyszałam dźwięk otwieranych
drzwi. Odwróciłam się i dostrzegłam Jamesa uśmiechającego się do mnie
promiennie. Był ideałem. Był przystojny, inteligentny, zabawny i dobrze czułam
się w jego towarzystwie. Jednak myśląc o tym wszystkim automatycznie zaczynałam
myśleć o tym kretynie Scorpiusie.
-Coś się stało?- zapytał uważnie mi się przyglądając.
Możliwe, że wyglądałam na spanikowaną. Jakimś cudem udało mi się wyjąkać, że
musimy porozmawiać. Chłopak kiwnął głową i oznajmił, że zna miejsce gdzie nikt
nie będzie nam przeszkadzał.
W ciszy dotarliśmy do niewielkiej, opuszczonej klasy mieszczącej się na końcu korytarza. Usiedliśmy na zakurzonej ławce, którą James oczyścił jednym machnięciem różdżki.
-O czym chciałaś porozmawiać?- zapytał. Nie za bardzo
wiedziałam jak zacząć, więc wzruszyłam jedynie ramionami i wlepiłam wzrok w
swoje buty.
-W porządku- zaśmiał się przyjacielsko- Wolisz, abym to
ja zaczął?
Kiwnęłam jedynie głową ciesząc się z jego propozycji.
-Zależy mi na Tobie.- powiedział, a ja spojrzałam na
niego ze zdziwieniem. Podejrzewałam, że nie jestem mu obojętna, ale co innego o
tym myśleć, a usłyszeć to prosto w oczy-I to cholernie Natalie. Nie wiem kiedy
to się stało, ale nagle stałaś się jedną z najważniejszych części mojego
życia. Może nawet najważniejszą. W każdym bądź razie doścignęłaś quiditch.-
puścił mi oczko, a ja wybuchłam śmiechem. Byłam mu wdzięczna, że potrafi
rozładować napięcie nawet w takiej chwili- Boję się tylko, że dzięki mojemu
dotychczasowemu zachowaniu wszystko spieprzyłem.-dodał z powagą.
-Ty też jesteś dla mnie bardzo ważny.- zaczęłam starannie
dobierając każde słowo- I jeszcze niedawno po usłyszeniu czegoś takiego
prawdopodobnie zemdlałabym ze szczęścia- również spróbowałam zażartować, ale w
moim wypadku wyszło to dość żałośnie-ale moje uczucia trochę się pokomplikowały
i w tej chwili nie jestem do końca pewna tego co czuję. Potrzebuję trochę czasu
na poukładaniu sobie paru rzeczy.
-Rozumiem-kiwnął głową-nie mogę mieć o to pretensji. Poza
tym to nie znaczy, że definitywnie dajesz mi kosza.-zaśmiał się.
-Na Merlina, James, czemu nie powiedziałeś mi tego
wszystkiego miesiąc temu?- westchnęłam zdając sobie sprawę jakim cudownym
chłopakiem jest James.
-Przepraszam mała, jestem idiotą.-mruknął i objął mnie,
kładąc swoją dłoń na moim ramieniu. Przytuliłam się do jego torsu i wsłuchałam
się w bicie jego serca. Ono zdradzało jak bardzo się denerwował. Po chwili
zdałam sobie sprawę, że moje bije w podobnym tempie. Rozkoszowałam się zapachem
jego perfum i obserwowałam jak jego serce zwalnia, aż do momentu, gdy zaczęło
bić w normalnym tempie. Nie miałam w tej chwili ochoty na żadną rozmowę, a
James najwidoczniej to wiedział. Od jakiegoś czasu coraz częściej odnosiłam
wrażenie, że chłopak rozumie mnie bez zbędnych słów.
-Musimy iść, jeśli chcemy załapać się na końcówkę
śniadania.- powiedział po dłuższej chwili. Niechętnie oderwałam się od jego
klatki. Chłopak pomógł mi wstać i nie puszczając mojej ręki poprowadził mnie do
Wielkiej Sali.
*
-Mam dość!- jęknęła Rose z hukiem zamykając książkę.
Kilka osób siedzących przy kominku spojrzało na nią z zaciekawieniem, ale
posłała im tak lodowate spojrzenie, że w ułamku sekundy schowali nosy w swoich
książkach i nie śmiali już więcej się jej narażać. Z rozbawieniem przyglądałam
się jak dziewczyna po chwili ponownie otwiera książkę i marudząc wraca do
pisania referatu na transmutacje.
-Mądra decyzja.- zaświergotała Cornie nie odrywając wzroku
od stosu pergaminów.
Przez chwilę przyglądałam się Rosie i jej pełnym niezadowolenia minom. Wyglądała zabawnie wydymając usta i spoglądając ze złością na podręczniki, jakby były winne, że musi spędzać kolejny wieczór w ich towarzystwie. Przeniosłam wzrok na Cornie, która w oszałamiająco szybkim tempie zapisywała swój pergamin przeliczając co chwilę coś na palcach. Z rozżaleniem spojrzałam na swój pergamin, na którym widniało na razie jedynie moje nazwisko i temat pracy. Westchnęłam i bez entuzjazmu zajęłam się czytaniem o ruchu planet.
Miałam zacząć pisać wstęp pracy o położeniu planet podczas przesilenia zimowego,gdy mój wzrok przykuł James i Leo sunący w naszą stronę ze zmarnowanymi minami i w brudnych szatach.
Miałam zacząć pisać wstęp pracy o położeniu planet podczas przesilenia zimowego,gdy mój wzrok przykuł James i Leo sunący w naszą stronę ze zmarnowanymi minami i w brudnych szatach.
-Co zrobiliście tym razem?- zapytałam chłopców. Po tylu latach znajomości bez problemu domyśliłam się, że udało im się zarobić kolejny szlaban.
-Szkoda gadać...- James machnął ręką i ze zrezygnowaniem
usiadł obok mnie.
-W sumie nic takiego, szlaban będzie trwał tylko 2
tygodnie.- dodał Leo uśmiechając się blado.
-Czy ty nigdy nie dorośniesz?!- wrzasnęła Rose, a Cornie,
która siedziała najbliżej aż podskoczyła ze strachu.- Masz już siedemnaście
lat, zaraz kończysz szkołę, a wiecznie ładujesz się w jakieś idiotyczne
sytuację. Przypomnij mi choć jeden miesiąc, w którym nie dostałeś żadnego
szlabanu! Ostatnio o tym rozmawialiśmy i obiecałeś się pilnować. Czy to aż tak
wiele?- warknęła, a coraz więcej osób z zaciekawieniem spoglądało w jej stronę.
-Przepraszam rudzielcu...- zaczął James. Wyglądał na zdziwionego aż tak mocną reakcją swojej siostry- Obiecuję, że się
poprawię, więc się nie denerwuj...- dodał uśmiechając się do niej szeroko.
Rose spojrzała na niego zdezorientowana. Dopiero po
chwili uświadomiła sobie, że James był pewny, że jej słowa są skierowane do
niego. Jej kuzyn nie zdawał sobie sprawy, że w tej chwili złości się na swojego
chłopaka. Nikt ze zgromadzonych nie wiedział o niej i Leo, więc logiczne było,
że przyjęli, że udziela reprymendy Jamesowi. Zakaszlałam próbując ukryć rozbawienie. Leo uśmiechnął się zerkając na swoją dziewczynę. Oparł się o ścianę czekając jak ta sytuacja potoczy się dalej. Nawet nie krył rozbawienia. Rose posłała mu mordercze spojrzenia, wzięła wdech i spokojnym głosem zwróciła się do
Jamesa.
-Dobrze, mam nadzieję, że to się więcej nie powtórzy.- Z
gracją zebrała swoje rzeczy i bez słowa ruszyła w stronę dormitorium.
-Ona wie, że nie jest moją matką, prawda?- mruknął
James zerkając w kierunku, w którym zniknęła jego kuzynka.- I na Merlina nie przypominam sobie o żadnej naszej rozmowie na ten temat...
-A ty pomyśl jak miałby przerąbane za takie coś jej
potencjalny chłopak.- zaśmiałam się nie mogąc darować sobie tego komentarza.
Leo wybuchnął śmiechem i tłumacząc, że musi pisać referat pobiegł za Rose. Coraz bardziej utrwalałam się w przekonaniu, że dzięki Rosie, Leo ma szansę wyrosnąć jeszcze na porządnego faceta,
Pierwsza!
OdpowiedzUsuńDobra, rozdział jest OK. Wiesz lekki, ciekawy ,zabawny i poprawiający humor. Rozdział po prostu idealny.Zwłaszcza końcówka. Myślałam, że padnę jak wyobraziłam sobie Rose wrzeszczącą na Leo, a wszyscy myślą, że na Jamesa. I do tego mina Leo. Porostu bez cenne.
Tak z całkiem innej beczki, szablon bardzo mi sire podoba, chociaż chyba wolałam wcześniejszy.W ogóle wchodzę i tylko takie o co chodzi, czemu wszystko jest białe? Przyzwyczaiłaś nas do ciemnych szablonów to teraz masz.
Co do uczuć Jamesa to muszę powiedzieć, że wyrabia się chłopak.Naprawdę jest coraz lepiej. Albo przeszedł jakiś kurs dla idiotów co nie potrafią dostrzec fajnej dziewczyny albo Rose uderzyła go patelnią w łeb. Jestem bardziej za ta druga opcją. Jestem też pena, że śpiewały przy tym "patelnia w łeb, patelnia w łeb,patelnią w łeb, wszyscy razem , patelnią w łeb, patelnią w łeb, patelnią w łeb, jeszcze raz, Patelnią w łeb..." i tak na okrągło.
Wiesz co teeraz jak tak spojrzałam jeszcze raz na to wszystko to stwierdziłam że mimo, że rozdział jest zabawny lekki i przyjemny to jest tutaj wiele uczuć. Ta bezradność i może smutek ze złością na Scorpiusa, zażenowanie Petro . W sumie to mamy tutaj sałatkę owocową. Tak naprawdę możesz nie wiedzieć co w niej jest a i tak jest słodkie dobre i masz ochotę na więcej. Moim zdaniem twoją sałatką trzeba smakować, aby uchwycić co się w niej znajduje. A że z reguły jestem nie cierpliwa osobą to zjadłam wszystko naraz i dopiero teraz to wszystko do mnie dotarło i zrozumiałam jak dużo uczuć chciałaś (chyba ja się tam nie znam) przekazać.
Na koniec mogę tylko życzyć dużo weny, dużo (bardzo dużo) czasu i mam nadzieje, nie jesteś Polsat i nie urwiesz w najlepszym momencie.
Całuski, Misiaczki, pieguski i czego tam jeszcze chcesz
Dosia <3
Hej :* Przepraszam, że wzięłam się za odpisywanie po takim czasie, ale czas matur to była jakaś tragedia, aby znaleźć wolną chwilę. Mimo wszystko chyba lepiej późno niż wcale ;)
UsuńMuszę przyznać, że też mi się podoba końcówka (ale to skromne) i ogólnie Rose i Leo to taka para, że tam co chwilę będą jakieś sprzeczki (kochają się, ale oboje mają silne charaktery i to po prostu mieszanka wybuchowa).
Szablon już dawno chciałam zmienić, ale jakoś nie miałam czasu. Teraz muszę jeszcze zrobić porządek na drugim blogu (jest tam tylko prolog, ale powolutku planuje go rozkręcić).
James się trochę ogarnął, ale trzeba przyznać, że to przede wszystkim zasługa Rosie. I w sumie można przyjąć, że zdzieliła go taką metaforyczną patelnią XD
Uczuć jest sporo, bo i moja główna bohaterka jest rozbita i w tej chwili sama nie do końca radzi sobie ze wszystkim, ale myślę, że powoli wyjdzie na prostą ;)
Postaram się nie być jak polsat, ale myśląc, że w wakacje będę miała więcej wolnego czasu bardzo się pomyliłam.
Ale nie ma co narzekać, trzeba się brać za pisanie.
Buziaczki :*
Dzieńdoberek :)
OdpowiedzUsuńOdkryłam genialny sposób na komentowanie Twoich rozdziałów. Czytam sobie, a wszytsko co mi przyjdzie do głowy notuje na kartce. Zapisałam całą:D
Ach ci kretyni. Doskonale znam to uczucie, przez pewnego kretyna ostatnio nie było u mnie rozdział 3 miesiące. Czasem zazdroszcze singlom, mają w dupie te wszystkie problemy towarzyszące związkom.
Moja mama też ma łzy w oczach jak wychodzę. A widzi mnie raz na tydzień, nie wspominając, że mieszkam 3km od niej:D szmat drogi:)
Scorpius chyba poczuł się urażony jej przedświątecznym zachowaniem,że tak zignorowal. No i Jasmie. Serio? Malfoy ma to szczęście, że wyglądał by świetnie w łachmanach podartych. Takie szczęście przystojniakow. A ty musisz nałożyć kg tapety, stoczyć batalię ze szczotką do włosów, a i tak wyglada się jakby "pierun w mietłe szczelił".
Mała? Jakbym słyszała mojego De. Cześć, mała! Jak tam, mała? Wrrrrrr
Ciekawe czy Leo byłby taki zadowolony jakby Nat wymsknelo się o jego związku:) Ale uwagi ma jak zawsze trafne i zabawne:) Gdyby tyko wiedział o czym, a raczej o kim myślała, to by się tak nie szczerzyli. Głupki
Podobno facet potrafi w ciagu 30 sekund stwierdzić, że ta kobieta zostanie jego żoną. David widocznie ma taką zdolności:)
Petro! Ach wiedziałam, że nie odpuści tak łatwo. Przecież Natalie tak jawnie go pokrywała, flirtowala a teraz zwodzi:D
Jasmie? I na co ten Scor leci? Ładna buzię? Nienaganną figurę? Nogi do nieba? Kurde, tez bym się na to złapała, a co dopiero głupi faceci:D żarcik:D Ja wiem, że on chce tylko zrobić Nat na złość:)
Uuu jest między Panem Młotem a Panem Kowadło. Cóż szkoda,że kiedy ona szalała za Poterem ten nie zwracał na nią uwagi. Ależ ten los, zwany Kiwi, jest przewrotny^^
I jak ja to przeżyje?! Jak ja już wyobrażałam sobie ją jako dziewczynę Jamesa Pottera. Nie no Owocku, nie rób mi tego! Zdałam sobie sprawę, że moja słabość i nieodwzajemniona miłość do jego dziadka wygrała z intrygującym Ślizgonem. Ach James! Dlaczego ny powiedziałeś tego wcześniej?! No dlaczego?
Kocham Rose, od razu skojarzyłam, że opieprza Leo, ale reakcja Jamesa mnie rozbawiła niesamowicie. Znów śmiałam się jak wariatka:) Aleee nie no, wybrnęła z tego z pełną gracją, aczkolwiek Leo miał ubaw:D Oo poleciał ubiegać ją o wybaczenie^^Kuj, kuj żelazo puki gorące;D Rose jeszcze wyprowadzi go na ludzi, ale obstawiam, że tylko w połowie.Na 100% nie ma szans, bo tych głąbów nie da się całkowicie zreformować.
Pozdrawiam!
Oczywiście przeczytałam komentarz od Ciebie ale jak zobaczyłam nowy rozdział to musiałam przeczytać i nie odpowiedziałam na niego:D
Śle uściski:*
Rogata, największa fanka Kiwi:)
Rogatko moja, przepraszam za spóźnienie ze wszystkim, nawet u Ciebie nie skomentowałam, ale to też obiecuję nadrobić.
UsuńTak to jest z tymi mamami, aż się boję ile razy dziennie będzie do mnie dzwoniła jak już wyjadę na studia :D
Scorpius uniósł się dumą, jak przystało na głupiego arystokratę. Trochę go za to nie lubię, ale tak postąpiły mój Scor i pisanie, że biega za Nat i prosi ją o szansę byłoby sztuczne. On jest na to za dumny i nawet gdyby to była miłość jego życia i tak uniósłby się honorem. Taki już jest i basta.
Przestań już z tym naszym wyglądem, nie dobijaj. Wolę wmawiać sobie, że jesteśmy piękne i jesteśmy super seksowne nawet w rozciągniętym dresie :D
Już kiedyś pisałam, że David jest takim chodzącym ideałem, więc nic dziwnego, że widzi w Cornie miłość swojego życia.
Dokładnie, pierw Natka podrywała Petra, a teraz się wykręca :D Przecież głupi by zauważył, że go podrywała ;)
Ja wiem, że ty wiesz, że on chce jej zrobić tylko za złość. Ty wszystko wiesz :* No ale Scor wybrał idealnie. Natalie jest cięta na Jasmine, więc widok Malfoya z żadną inną dziewczyną nie zabolałby jej tak jak widok jego z Jasmine.
Rose stara się z Leo zrobić grzecznego chłopca, ale to się nigdy nie uda. Poza tym Rosie podświadomie wie, że właśnie za ten jego chrakterek go pokochała :)
Kończę, bo jeszcze sporo pisania przede mną.
Ps. Jutro lub pojutrze wpadam do Ciebie nadrobić zaległości, tak więc strzeż się! :*
Jednocześnie chcę krzyczeć: "TAAAAK" i "NIEEEE". Jak ja lubię to opowiadanie.
OdpowiedzUsuń1. Świetnie napisałaś/nakeśliłaś sytuację z Jamesem.
2. Scor jest świnią, ale nadal wolę jego.
Wchodzę sobie tutaj, a tu BAM!!! Nowy rozdział! Petro to mój mistrz ;) gadu gadu, każda moja. Trochę chaotycznie streszczam moje myśli, ale co tam. Założyłam konto, więc już niie będę pisała z anonima!
Nie mogę uwierzyć w to, co robi Scor. Jak dla mnie to on stwarza problemy. Czuje się odrzucony, a sam robi to samo. Niech on się wreszcie ogarnie!!!
Jakby ktoś nie zauważył, to ja CAŁY CZAS kibicuję Scorpiusowi (nie wiem czy dobrze napisałam imie).
Uwaga: teraz będę myślała. Jeżeli teraz się akcja dzieje po feriach świątecznych to znaczy, że za chwilke będą WALENTYNKI!
Nie można zapomnieć o Jasminie... z nią to masakra jest, chociaż jednocześnie jest mi jej żal. Jak dla mnie ona na prawde coś czuje do Scora :( Główna bohaterka (prawdopodobnie Lily, ale głowy uciąć nie dam) powinna jej raz, a porządnie przywalić!
Ola
No hej :)
UsuńPetro to idiota, ale jest tak głupi, że aż bawi :D No, no każda jego, nikt się nie oprze xd
Scorpius to wiesz... on ma trochę inny styl myślenia, więc nie pojmuje, że jeszcze pogrsza sytuację, ale obiecuję, że trochę mu ułatwię w następnym rozdziale.
Jasmine jest podła, ale nie można jej odmówić, że zakochała się w Scorpiusie. Nie umie jednak tego rozegrać po ludzku i tylko robi sbie przez to wrogów. Mogę się założyć, że "warczy" na każdą dziewczynę, która odważy się chociaż spojrzeć w stronę Scora :D
Dziekuję za komentarz i przepraszam, że tak późno odpowiadam.
No tak ciekawa jestem...kiedy Natalie się zoriętuje że jest ważna dla Scorpiusa, mam dylemat nie wiem już czy kibicować Jamesowi czy Scorowi, czekam na next!!!
OdpowiedzUsuńNext na dniach tak więc zapraszam :)
UsuńKibicuj i dla Jamesa i dla Scora, obaj to fajni chłopvy ;)
pozdrawiam
Dziewczyno... Czemu James musi być teraz taki wspaniały... A Scor taki chamski... Uwielbiam ich oboje / obydwoje / obydwuch /obydwóch nevermind..
OdpowiedzUsuńNo i bezapelacyjnie Petro skradł rozdział.. Boże jak można być takim bezmózgiem z wybujałym ego, nawet Jasmine nie jest tak irytująca.
Kiedy oni w końcu sobie to wszystko wyjaśnią.. Tak być przecież nie może..
Czekam niecierpliwie na next.
Całusy :*
Incaligo
Też mam problem z formą "obydwóch" czy jak tam jest poprawnie :D
UsuńWyjaśnią sobie wszystko, obiecuję, tylko wiesz, że ze Scorem to nie tak łatwo xd
Petro pokonał Jasmine, brawa dla niego!
Next już prawie skończony.
Buziaki i dziękuję, że jesteś ;)
Mój pierwszy komentarz na twoim blogu!
OdpowiedzUsuńUwielbiam twoje opowiadanie! <3 I prawie wszystkich bohaterów ( ekhem, sorry Petro, Jasmine, Blair itd.) Nie wiem, komu kibicować, Jamesowi <3 czy Scorpiusowi <3 ??? Obydwaj są uroczy i jednocześnie ślepi, i (nie oszukujmy się...) zdarza się im być dupkami :D
Nie mogę rozgryźć Delany...
Pozdrawiam i życzę mnnóstwo weny!!!
~Arya
PS I oczywiście świetny rozdział :D ! Wybacz wątpliwą długość komentarza, ale nie umiem ubierać myśli w słowa :/
Dobra, to może nic nie znaczy, ale oglądasz grę o tron?
UsuńHaha, wiem, że to dziwne pytanie, ale twój nick od razu mi się skojarzył z najmłodszą córka Neda Starka xd
Oj zdarza się im być dupkami, ale w sumie może to dobrze. Dzięki temu nie są płaskimi, idealnymi bohaterami i można się pośmiać :D
O Delany nic nie zdradzę, jej fenomen przestanie być zagadką dopiero w ostatnim rozdziale (już mam napisaną scenę z nią i Natalie i jestem z niej bardzo zadowolona).
Dziekuję bardzo za komentarz i mam nadzieję, że będziesz odzywala się częściej <3
Piszesz opowiadanie i czujesz, że, mimo najlepszych chęci, ciągle mu czegoś brakuje? Chciałbyś się dowiedzieć, jak to poprawić? W takim razie zapraszamy serdecznie na naszą ocenialnię, gdzie indywidualnie podejdziemy do Twojej pracy, pokazując jej wady i zalety, a przede wszystkim postaramy się doradzić Ci, w jak najlepszy sposób doszlifować Twój tekst.
OdpowiedzUsuńGorąco zapraszamy na nerdy-ocenkujo.
Załoga Nerdów.
Kiwi , ja nie czytam twoich wpisów,ja je pochłaniam. Czekam niecierpliwie na kolejny rozdział. ŻYCZĘ DUŻO WENY I ZDROWIA ( bo sama jestem schorowana ). ;)
OdpowiedzUsuńPewnie już wyzdrowiałaś, ale i tak życzę zdrowia, wiesz, tak na zapas :)
UsuńDziękuję za miłe słowa i postaram się przyśpieszyć z rozdziałami ;)
Kiedy nowy rozdział??
OdpowiedzUsuńHej kochana :)
OdpowiedzUsuńMy bardzo (lub już nie) cierpliwie czekamy, ale mogłabyś dać znać, kiedy będzie rozdział, albo chociaż jakiś zwiastunik, żeby było milej czekać.
Całusy, Incaligo :*
Ja też coraz mniej cierpliwie czekam na nowy rozdział. I być może, w końcu, na mojego Scorpiusa :D I hope :D ;)
OdpowiedzUsuńAgnes
Będzie dużo Scora, przysięgam :*
UsuńHej!
OdpowiedzUsuńNie wiem, czy już pisałam komentarz, czy nie, ale teraz to nie ważne. Chciałam Ci powiedzieć, że Twój blog jest tak cudowny, że nie wiem co. I właśnie dlatego zostałaś przeze mnie nominowana do Liebster Blog Award. Więcej informacji znajdziesz na moim blogu /lilyijamesmilosctomagia.blogspot.com/ Może przy okazji moje opowiadanie Cię zainteresuje i... no, to chyba wszystko. Czekam na next - i jestem coraz mniej cierpliwa xD
~Huncwotka
Dziękuję za komentarz i nominacje :)
UsuńPostaram się odpowiedzieć na pytania jak tylko znajdę wolną chwilę.
Next już praswie skończony :)
Uwielbiam ,uwielbiam i jeszcze raz uwielbiam! Biedna Natalie , szczerze to jej współczuję,no ale gdyby James był bardziej spostrzegawczy...cudowna notka:)
OdpowiedzUsuńDziękuję, dziękuję i jeszcze raz dziękuję!
UsuńDokładnie, James mógł trochę szybciej się połapać, no ale o tylko facet, trzeba mu wybaczyć ;)