środa, 29 kwietnia 2015

Rozdział 15



To taki przejściowy rozdział, obiecuję, że kolejne będą ciekawsze :)



 Zatrzymałam się przed wejściem do Wielkiej Sali. Z dwóch stron do pomieszczenia wlewały się dziesiątki uczniów, a ja nie mogłam zmusić nóg do wykonania tych paru kroków. Obawiałam się spotkania z.. 

Lista osób, których wolałam w tej chwili nie spotkać była nadzwyczajnie długa. Zaczynała się na przebrzydłej Ślizgonce, a kończyła na moich przyjaciółkach, przed którymi nie udałoby mi się ukryć zdenerwowania. Westchnęłam i powlokłam się do dormitorium przekonując siebie, że w sumie wcale nie jestem głodna i bez problemu wytrzymam do kolacji.


-Kłaposkrzeczki- powiedziałam zamyślona i ruszyłam na przód. Z otępienia wyrwało mnie zderzenie z Grubą Damą i jej niezadowolony jęk.
-Czy mogę wiedzieć czemu na mnie wpadłaś?- spojrzała na mnie z wyrzutem. Gruba Dama z roku na rok robiła się coraz bardziej jęcząca. Choć z drugiej strony każdy wychowanek Gryffindoru przyzna, że o stokroć woli jej marudzenie, niż koncerty operowe, którymi postanowiła na siłę umilać czas większości uczniów.
-Przepraszam, nie chciałam tego zrobić. Zwyczajnie się zamyśliłam i byłam pewna, że od razu mnie wpuścisz- uśmiechnęłam się wyczekująco-No więc mogę już wejść?- zapytałam z nadzieją, że moja rozmowa z Grubą Damą szybko dobiegnie końca.
-Nie widzę problemu, musisz mi tylko podać hasło.- odpowiedziała akcentując każde słowo.
-Kłaposkrzeczki.
-Złe hasło.
-Jak to złe?!- odpowiedziałam trochę za głośno czym zasłużyłam sobie na gardzące spojrzenie kobiety z obrazu- Eee, jeszcze wczoraj to hasło było poprawne- postarałam się przybrać łagodny ton głosu.
-A dzisiaj już się zmieniło, więc możesz zgadywać, albo poczekać na kogoś kto takowe hasło zna.- powiedziała lustrując mnie od góry do dołu.
-Jest pora obiadowa, mogę czekać z godzinę- jęknęłam.
-To nic- machnęła ręką jakby nagle wpadła na genialny pomysł- nauczyłam się nowej arii, posłuchasz?- zanim zdążyłam odpowiedzieć zaczęła śpiewać. Oparłam się głową o ścianę modląc się o jak najszybsze wybawienie z tego jednoosobowego koncertu. Po paru minutach byłam bliska wyrywaniu włosów z głowy, a moja intuicja podpowiadała mi, że Gruba Dama dopiero się rozkręcała.
-Natalie? Czemu stoisz tu sama?- usłyszałam głos Jamesa dobiegający za moimi plecami.
-Przegapiłam zmianę hasła i tak sobie słucham…- mruknęłam i wstałam z podłogi, gdy chłopak stał już obok mnie.
-Bahanka- powiedział zwracając się do naszej prywatnej śpiewaczki operowej.
-Poczekaj kochaneczku teraz najlepszy fragment- uciszyła go dłonią i kontynuowała swój popis.
-Bahanka!
-No już dobrze- spojrzała na niego z niechęcią i otworzyła przejście- młodzież jest taka niewrażliwa na sztukę...- fuknęła obrażona.
-Długo musiałaś jej wysłuchiwać?- zapytał mierzwiąc swoje włosy.
-Mam wrażenie, że godzinami, byłam już blisko rzucenia na nią jakiegoś zaklęcia- chłopak zaśmiał się na mój komentarz.  Przepuścił mnie w drzwiach i wskazał ręką, pokazując mi, że Leo siedzi na kanapie. Chłopak na nasz widok podskoczył i w pośpiechu schował kawałek pergaminu do torby.
-Co to?- zapytałam próbując dostrzec chociaż skrawek.
-A to jest bardzo nie twoja sprawa...- założył ręce za głowę przyjmując wyluzowaną pozycję.
-Daj spokój Natalie, to pewnie kolejny miłosny liścik- zaśmiał się James i wyciągnął znicza z kieszeni.
-Miłosny? Która dziewczyna ma takiego pecha?- usiadłam bliżej chłopaka i zaczęłam się z nim droczyć.
-Twoja babcia- posłał mi uśmiech ukazujący jego wszystkie białe zęby- A teraz pozwól, że udam się w jakieś ustronne miejsce, aby kontynuować ten gorący romans- powiedział jednym tchem, zabrał swoje rzeczy i wyszedł z pokoju.
-A go co ugryzło?- zapytałam chwytając znicza. Próbowałam go podrzucić i złapać w ostatniej chwili, tak jak robi to James, ale mała piłeczka odleciała zbyt daleko i w tej chwili latała przy uchu jakiejś dziewczyny.
-Nie mam pojęcia. Ostatnio nawet nie chciał iść ze mną do Trzech Mioteł. Mało, że udało mi się umówić nas z bliźniaczkami z Ravenclawu to on nawet nie wykazał najmniejszego zainteresowania.- poczułam ukłucie zazdrości, ale zmusiłam się do przyjacielskiego uśmiechu. - więc albo jest chory, albo naprawdę zaczął się umawiać z Twoją babcią- posłał mi rozbrajający uśmiech.
-Moja babcia raczej jest wierna dziadkowi.- wzruszyłam ramionami.
-Czyli zostaje nam choroba…- westchnął- A, prawie zapomniałem!- ożywił się i zaczął czegoś szukać w torbie- To nie jest przypadkiem bransoletka Rose?
-Gdzie ją znalazłeś? Rose szuka ją od wczoraj.- wyciągnęłam rękę, a chłopak położył na niej zgubę rudej. Poczułam przyjemny dreszcz, gdy jego dłoń dotknęła mojej.
-Leżała na podłodze w moim pokoju. Musiała ją zgubić, jak przyszła do mnie w sobotę pożyczyć książkę.- uśmiechnął się, a jego cała uwaga została poświęcona złotej piłeczce. Coś mi nie pasowało. Jeszcze wczoraj widziałam bransoletkę na nadgarstku swojej właścicielki, więc nie mogła jej zostawić w sobotę, tak jak myślał James. Wychodzi na to, że Rose musiała być w jego pokoju wczoraj, tylko czemu James tego nie wiedział? Prawdopodobnie po raz kolejny pożyczała od niego coś bez pytania, tylko, że do tej pory zawsze przynajmniej po czasie informowała go o czymś takim. Bransoletka bezwiednie przelatywała mi z jednej ręki do drugiej, a moja wyobraźnia podsuwała mi coraz głupsze pomysły dlaczego tym razem moja przyjaciółka postąpiła inaczej. Pożegnałam się z chłopakiem i skierowałam się do pokoju, planując poczekać na Rosie.

                                                                               *        
-Nie zgadniesz czego się dowiedziałam!- Rose wpadła do pokoju niedbale rzucając torebkę na swoje łóżko.- Siedziałam dzisiaj z Amandą Clark na obiedzie, to ta plotkara z piątej klasy, wiesz która?- schyliła się do swojego kufra wyrzucając z niego parę koszulek i parę spodni.- I okazało się, że Blair już nie jest z Chrisem, rozstali się parę dni. A dokładniej to on ją rzucił!

Blair była chyba najbardziej znienawidzoną dziewczyną w całej szkole przez Rose. Jej nienawiść sięgała początkom trzeciej klasy, gdy Rose wraz całą rodziną pojechała na mistrzostwa świata w quidditcha. Na jej nieszczęście Blair również tam była. Obie dziewczyny były wtedy zakochane w tym samym chłopaku. Dosłownie prześcigały się w pomysłach jak zyskać jego sympatię. I Blair postanowiła ośmieszyć Rose na jego oczach. Nie wiem dokładnie jak to wyglądało, ale od tamtego momentu Gryfonka widzi w niej swojego największego wroga.

-Widzę, że to dla ciebie wspaniała wiadomość- zachichotałam widząc jej szeroki uśmiech.
-Nie będę udawała, że jest mi jej szkoda- wzruszyła ramionami- Widziałaś gdzieś moją szarą bluzę? Ostatnio wszystko gubię…- rozejrzała się bezradnie po pokoju.
-Jeszcze wczoraj widziałam ją w łazience- westchnęłam. Wrzuciła niedbale wszystkie zbędne ubrania do kufra i ruszyła do łazienki w poszukiwaniu swojej bluzy. Po chwili wyszła trzymając ją w ręku jak trofeum.
-Cudowny dzień, prawda?- entuzjazm jej nie opuszczał.
-Wiem co zrobić, aby był jeszcze lepszy- puściłam jej oczko i podałam bransoletkę.
-Tęskniłam za nią!- włożyła ją i niemalże z czcią zaczęła przyglądać się koralikom- dostałam ją od taty, nie wybaczyłabym sobie gdybym naprawdę ją zgubiła…
-Nie Interesuje Cię, gdzie ją znalazłam?- zapytałam uważnie przypatrując się dziewczynie
-To nieistotne, ważne, że ją odzyskałam.-uśmiechnęła się promiennie- Dziękuję, a teraz muszę iść…- chwyciła swoje rzeczy i skierowała się do wyjścia.
-Powinnaś podziękować Jamesowi, znalazł ją w swoim pokoju- powiedziałam niby od niechcenia.
-Musiała mi się zsunąć z ręki jak byłam pożyczyć książkę od Jamesa- wzruszyła ramionami.
-Książkę byłaś pożyczyć w weekend, a bransoletkę zgubiłaś wczoraj.
-No tak- zaśmiała się nerwowo- wczoraj byłam mu ją oddać.
-Oddałaś mu książkę, która leży obok twojego łóżka?- wskazał głową podręcznik do transmutacji siódmego stopnia.
-Nie, byłam mu oddać inną książkę-powiedziała dobitnie- a jak nie masz już do mnie więcej bezsensownych pytań, to spadam do biblioteki.- uśmiechnęła się, powiedziała coś na pożegnanie i dosłownie wybiegła z pokoju. W drzwiach minęła się z Cornie.
-Coś się stało?- zapytała zerkając na drzwi, w których przed chwilą zniknęła Rose.
-Prawdopodobnie tak i przysięgam Ci ,że prędzej czy później dowiem się co to było.
-Pewnie, a teraz radzę dowiedzieć Ci się czegoś o gwiazdozbiorach zimowych. W środę musimy oddać gotowe referaty- westchnęła i rzuciła we mnie książką, którą o dziwo udało mi się złapać.

                                                                          *         

Siedziałam nad brzegiem morza i jadłam lody cytrynowe. Wiatr przyjemnie muskał moje ciało i targał włosy, które co chwilę spadały mi na oczy. Parę metrów ode mnie grupka młodych ludzi podrzucała piłkę, co chwilę wybuchającym śmiechem. Nagle piłka wylądowała przed moimi stopami. Wyciągnęłam ręce w jej stronę, ale ktoś podniósł ją przede mną. Spojrzałam w górę i zobaczyłam uśmiechniętego Jamesa, odwzajemniłam uśmiech. Nagle chłopak nachylił się nade mną i złożył krótki pocałunek na moich ustach. Mrugnęłam, a w miejscu gdzie jeszcze przed chwilą stał James pojawił się szarooki Ślizgon. Poderwałam się z łóżka głośno wciągając powietrze.

-Good morning sunshine!- przywitała mnie rozpromieniona rudowłosa dziewczyna.- Cor widziałaś mojego drugiego trampka?- zwróciła się do drugiej dziewczyny bezradnie rozglądając się po pomieszczeniu. Z łazienki wyleciał czarny but wpadając prosto w rozłożone ręce Rose.
-Nic by Ci się nie stało gdybyś raz na jakiś czas posprzątała!- usłyszałam zirytowany głos dobiegający z łazienki.
-Nie rozumiesz Cornie… Ja zwyczajnie nie potrafię nic odnaleźć w czystości- wzruszyła ramionami próbując zlokalizować wszystkie książki potrzebne jej w dzisiejszym dniu.
-W bałaganie też sobie nie radzisz- zachichotałam i wstałam z łóżka.
-Co Ci się śniło?- zapytała mnie bez większego entuzjazmu. Zawsze miałam pokręcone sny, więc przeważnie rano w kilku zdaniach streszczałam im co tym razem zdołał wymyśleć mój mózg. Tylko co miałam im powiedzieć tym razem?
-Eee, byłam na plaży i jadłam lody- odpowiedziałam zmieszana.
-Czyli przyjemny?
-Nawet bardzo- odpowiedziałam z uśmiechem i zagłębiłam się w kufrze w poszukiwaniu kosmetyków.

                                                                                  *         

-Blondyna! Hej, zatrzymaj się!- słyszałam za sobą wołania Malfoya. Przygryzłam wargę oceniając swoje położenie. Po incydencie w sowiarni unikałam wszystkich Ślizgonów, nawet Scorpiusa. Byłam pewna, że te Ślizgonki pochwaliły się wszystkim jak udało im się mnie załatwić. Nie miałam ochoty słuchać nabijania się z mojej osoby.- Natalie!- chłopak dogonił mnie bez większego wysiłku - Ogłuchłaś? Wołam cię o kilku minut…
-Przepraszam, nie widziałam Cię.- odpowiedziałam nie zwalniając kroku.
-Jak mogłaś mnie nie słyszeć? Podejrzewam, że nawet centaury w zakazanym lesie mnie słyszały- zaśmiał się trącając moje ramię.- No już, nie bądź taka poważna- mruczał szczypiąc moje ramię.
-Chcesz coś konkretnego czy tylko próbujesz podnieść mi ciśnienie?- westchnęłam.
-Hmmm- udał, że intensywnie się nad czymś zastanawia- Chyba to drugie, tak, zdecydowanie to drugie- Spojrzałam na niego i wybuchłam śmiechem.
-No nareszcie…- przewrócił oczami- już myślałem, że chora jesteś czy coś.
-A tak na poważnie, to potrzebujesz ode mnie czegoś?- zapytałam łagodniejszym tonem.
-W sumie to nie, zwyczajnie stęskniłem się za Twoją złośliwą osobą.
-Mam uwierzyć, że taki ważny, popularny i przystojny Ślizgon jak ty tęsknił za Gryfonką?
-Z Twojej wypowiedzi wyłapałem tylko to, że uważasz, że jestem przystojny- zaśmiał się przyjaźnie
-Nie o to mi chodziło…
-Wiem, dodaj do tej listy, że jestem również błyskotliwy- puścił mi oczko.
-A całą listę zamykać będzie arogancki i zarozumiały- przewróciłam oczami.
-No i za tym właśnie tęskniłem- uśmiechnął się przyjacielsko.
-Co słychać?
-Mam już dość tej szkoły. Czekam na przerwę zimową i wyjazd z Delany na narty.
-Brzmi fajnie- udałam, że się nad czymś zastanawiam- Wspominałeś już o niej kiedyś? Jakoś nie mogę sobie skojarzyć…- grałam na zwłokę mając nadzieję, że w ten sposób dowiem się czegoś nowego o tej tajemniczej dziewczynie.
-Jest dla mnie kimś w rodzaju siostry, choć momentami zachowuje się jak moja matka- mruknął- teraz też mnie męczy…
-Męczy Cię?
-Tak, próbuję mi coś wmówić, choć jak tak dłużej o tym myślę może faktycznie ma trochę racji- spojrzał na mnie uważnie, a jego wzrok przypomniał mi mój dzisiejszy sen. Odwróciłam twarz w inną stronę próbując ukryć rumieńce.
-Jedziecie sami?- zapytałam o pierwszą rzecz jaka przyszła mi do głowy.
-Niestety nie- westchnął- jeszcze Nott i Zabini. Znaczy oni mi nie przeszkadzają, ale Nott uparł się, aby jechała z nami Marie, a ona jak zwykle ciągnie ze sobą Jasmine- naburmuszył si.
-Nie przepadasz za nią?- ożywiłam się, jego niechęć do tej dziewczyny cholernie mnie cieszyła.
-Nie przepadam za transmutacją, a tej dziewczyny nie cierpię. Drugiej tak irytującej osoby w całym Hogwarcie nie znajdziesz, uwierz mi.
-Coś o tym wiem…- wypaliłam za nim zrozumiałam co właśnie powiedziałam.
-Co masz na myśli?- spojrzał na mnie dociekliwie, miałam wrażenie, że potrafi mnie rozszyfrować jednym spojrzeniem. W sumie ciekawe czy tak właśnie nie jest… Jest tak zagadkową osobą, że gdyby się okazało, że jest mistrzem legilimencji nie zaskoczyłoby mnie to aż tak bardzo.
-W sensie na taką wyglądała…- odpowiedziałam szybko i skierowałam swój wzrok na jakiś naprawdę brzydki obraz.
-Wiesz, że jesteś beznadziejna w kłamaniu?
-Nie wiem o co Ci chodzi…
-Powiesz mi co się stało po dobroci czy mam użyć siły?- spojrzał na mnie wzrokiem nie znoszącym sprzeciwu. Potrafił być naprawdę stanowczy i władczy.
-Ale z tym użyciem siły to żartujesz?- zaśmiałam się próbując obrócić to wszystko w żart. W dalszym ciągu na mnie patrzył. Przybrałam taką samą strategię jak on. Stanęłam wyprostowana i patrzyłam mu prosto w oczy dając do zrozumienia, że nie mam nic do ukrycia. Jednak po chwili kapitulowałam. Opowiedziałam mu część historii, celowo omijając fragmenty o nim i o Delany. Intuicja podpowiadała mi, że lepiej jej w to nie mieszać.
-Obiecuję, że Jasmine nigdy więcej nie będzie Ci grozić, a teraz przepraszam, mam coś do załatwienia- wypowiedział jej imię z pogardą i odwrócił się napięcie.
-Scor!- przytrzymałam go za rękę- zostaw to- próbowałam zabrzmieć stanowczo- to moja sprawa.
-Czy ty siebie słyszysz dziewczyno!?- wrzasnął, a ja zrobiłam krok w tył. Chłopak zreflektował się, że mnie przestraszył i po chwili jego twarz złagodniała.
-Posłuchaj- mówił powoli, nie puszczając mojej ręki- to wszystko jest chyba moją winą, więc ja to naprawię. I możesz się na mnie wściekać, ale nie zamierzam odpuścić. Pogadamy później- odwrócił się i szybkim krokiem przemierzył korytarz, a następnie zniknął za zakrętem.

                                                                           *          

Szłam przez szkołę nie zwracając uwagi na nikogo. W głowie w dalszym ciągu huczały mi słowa Scorpiusa „Ja to naprawię. I możesz się na mnie wściekać, ale nie zamierzam odpuścić”
No dobra, skłamałabym gdybym powiedziała, że nie zrobiły one na mnie żadnego wrażenia. Przede wszystkim czułam się świetnie z tym, że chłopak stanął w mojej obronie. Albo może bardziej chodziło o to, że był przeciwko Jasmine. W każdym bądź razie w jakimś stopniu cieszyło mnie, że jej się oberwie.
-Hej śliczna.- tuż obok mnie wyrósł James.
-O Morgano, przestraszyłeś mnie!- podskoczyłam ze strachu gwałtownie wyrwana z moich rozmyślań.
-Przepraszam- zrobił komiczną minę, na widok której wybuchłam śmiechem.
-Co słychać?- zapytałam.
-Bywało lepiej- wzruszył ramionami- idę na szlaban do Princa…
-To on kiedykolwiek dał komuś szlaban? Co zrobiłeś?
-To długa historia, na końcu której okazuje się, że Leo jest kretynem, a ja jak zawsze obrywam za niego- zaśmiał się -Masz jakieś plany na sobotę?
-Cornie idzie z Davidem na spacer, a Rose… W sumie to nawet nie wiem co planuje, ale zapowiedziała już, że będzie zajęta- westchnęłam.
-Muszę przyznać, że bardzo mnie to cieszy- uśmiechnął się-pójdziesz ze mną do Hogsmeade?
-Jasne- wydusiłam.
-Super, jeszcze się zgadamy z godziną. Zaraz zaczyna mi się szlaban. Do później mała!- dodał odchodząc.

Na gacie Merlina, chyba właśnie udało mi się umówić z Jamesem Potterem!

20 komentarzy:

  1. Pierwsza!
    Nareszcie rozdział.Ciekawią mnie pewne sprawy,Ale nie będę się rozpisywać.Ciekawe czemu James od jakiegoś czasu interesuje się moja imienniczką...Czekam na next!:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak masz ochotę to się rozpisuj, zawsze z przyjemnością przeczytam co Ciebie zastanawia ;)
      I wszystko niedługo się wyjaśni, obiecuję!

      Usuń
  2. jeszcze tego brakuje żeby Scor i James sie i nią pobili. naprawde niezle

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wykluczam pojedynku między tą dwójką w najbliższym czasie, w sumie mam już nawet coś takiego napisane, ale cśśśśś ;)

      Usuń
  3. Nareszcie! Hurra! Tak dawno nic nie czytałam.
    Rozdział ok, opisowy i trochę rozwijający akcję. W porządku.
    Mam nadzieję, że w następnym James i Natalie spotkają się w Hogsmade, on ją pocałuje, a wtedy wejdzie Scorpius i wrzaśnie: "Potter czemu całujesz moją dziewczynę, na nocnik Merlnina!" i spuści Potterowi taki łomot, że będzie musiał przez dwa tygodnie odpoczywać w Skrzydle Szpitalnym, i kolejne dwa chodzić z gipsem, a wtedy Scorpis dostanie szlaban i będzie go spędzał z Nat. Mahahahaha!!!!!!
    Szalona
    ~ Cameleon

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ludzie, jaka Ty jesteś szalona :*
      Większość Twoich propozycji naprawdę mam w planie, serio. Tylko każdą z nich planuję wykorzystać w zupełnie różnych momentach (ewentualnie pozmieniam szczegóły przez co wszystko będzie wyglądało zupełnie inaczej). W sumie to chyba Tylko szlabanu nie będzie :)

      Usuń
  4. Jej, nowy rozdział! Tylko ja nie lubię Natalie? Tak, tylko ja. Cóż. Wolę Scora lub Jamesa ♥

    Popracuj trochę nad interpunkcją. Kiedy piszesz na przykład:
    - To było straszne - jęknął Franek.
    To wtedy nie robisz kropki. Ale gdy jest:
    - To było straszne. - Franek aż zajęczał.
    Czasem wdzierają się też literówki. Nie jest to złośliwe jakby co :)

    Pozdrawiam i życzę weny,
    ~ Marta ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No witam!
      Wiem, interpunkcja to leży w tym opowiadaniu, a przynajmniej w dialogach. Obiecuję, że się za to wezmę.
      Bardzo dziękuję za uwagę i na pewno nie wezmę jej za złośliwość. Wręcz przeciwnie, jest bardzo pomocna :)
      Natalie to ogólnie ciężki orzech... Sama mam z nią problem. Znaczy niby ją lubię, ale moją ulubioną postacią to ona nie jest. Ja osobiście wolę Delany lub Leo (piszę o nich rzadko, ale w głowie mam ich pełny obraz)
      Buziaki

      Usuń
  5. Zostałaś nominowana do Lebster Blog Award! http://skazananahogwart.blogspot.com/2015/05/nie-dosc-ze-kretynka-to-jeszcze.html?m=1

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O jej, dziękuję!
      Przy następnym rozdziale odpowiem!

      Usuń
  6. Hej, zaczęłam czytać twojego bloga wczoraj i jestem oczarowana. Natalie jest po prosty świetna, zresztą jak i cała reszta. Od początku jestem w Team Scorpius! Ciekawe dla czego?
    Ale James tez jest uroczy. :)
    Co to będzie z tym Hosmadge? O.o
    Znam ten ból, Natalie być zakochanym w kimś kto cię nie zauważa. To takie realistyczne. W każdym razie życzę Ci weny.
    Pozdrawiam, Catty ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O jejku, dziękuję!
      Każda kolejna osoba na moim blogu sprawia mi przeogromną radość, tak więc witam serdecznie ;)
      Scorpius coś w sobie ma, że zdobywa sympatię każdego.
      Ostatnio pojawił się rozdział Scorpiusa i doszłam do wniosku, że to nie fair, że James nie dostał takiej okazji, aby się jakoś zaprezentować. Tak więc 17 rozdział będzie należał do Pottera, kto wie może on też skradnie Twoje serce ;)

      Usuń
  7. Czeeeeeeść!
    Przepraszam, że tyle mi zajęło przeczytanie!
    Jestem ciekawa o co chodzi z tą bransoletką Rose. Naprawdę rozbudziłaś moją ciekawość!
    I po prostu szczerze współczułam Nat jak musiała wysłuchiwać tych jęków Grubej Damy!
    James coś ostatnio bardzo zainteresował się Natalie...
    Zobaczymy co z tego będzie! ; )
    Czekam na kolejne wpisy by dowiedzieć się więcej!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie masz mnie za co przepraszać. Doskonale rozumiem, że każdy ma milion zajęć i nie zawsze jest czas ;) Ja jedynie się cieszę, że prędzej czy później zawsze do mnie trafiasz!
      Kolejny wpis powinien pojawić się na dniach. W sumie mam już wszystko ułożone w głowie, tylko jakoś nie mogę usiąść i tego wszystkiego spisać. Ale obiecuję, że nie będę się długo tak lenić.
      Buziaki

      Usuń
  8. Heeej :-) *macha na przywitanie jak małe dziecko*
    Podziekuj MrocznejKosiarce że się tu znalazłam. Chyba zmienię podejście do HP. To drugi blog (pierwszy był MrocznejKosiarki) z tej serii który mnie tak wciągnął. A club Scora się powiększa XD jakoś takie charaktery bardziej do mnie przemawiają.
    Cała historia świetna i oby tak dalej, pisz jak najszybciej bo zostaje :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każda nowa osoba wywołuje ogromny uśmiech na mojej twarzy.
      Blog Mrocznej Kosiarki jest genialny, nic dziwnego, że dała radę przekonać Cię do czytania takich blogów ;)
      Kurde, Scor ma większe powodzenie niż ja kiedykolwiek będę miała... Ale oczywiście się cieszę, niech się chłopakowi powodzi :)
      I tak na zakończenie to bardzo dziękuję za miłe słowa i komentarz. To dla mnie naprawdę dużo znaczy, zawsze pojawia się we mnie jakaś nowa energia, a mój zapał się potęguje. I oczywiście zapraszam jak najczęściej!

      Usuń
  9. Siemanko!
    To ja zaczynam rozumieć co tu się kroi! No, bo skoro Leo ma jakieś tajemnice i Rose ma tajemnice i gubi w niewyjaśnionych okolicznościach bransoletkę w pokoju chłopaków, to musiało się tam dziać coś ciekawego. Jeżeli faktycznie tam była to ciekawe czy spadła z niej tylko biżuteria czy coś więcej ^^ ach, te zboczenie myśli Rogatej: D
    Chyba, że każde ma kogoś innego na boku ale wtedy nie byłoby tej całej konspiracji i zajętej soboty przez Gryfonke. Taaak Rogata- Sherlock Holmes wudedukowala gorący, namiętny i skryty romans tej dwójki: ) jestem genialna! :) Brawo JA!
    Natalie unika Scorpiusa oooooOoooo (czy. Łooooo! !:D) też bym to unikalna jakby mi się śniły lody i przystojny chłopak w jednym śnie :D uwielbiam te ich rozmowy, są po prostu mistrzowskie: ) Malfoy okazał się jednak gentlemanem i poszedł bronić dobrego imienia Nat: ) już widzę jak opierdziela tego wrednego babsztyla aż jej idzie przez pustą głowę prosto w pięty! Ha!
    Jednak wszystko pobił ostatni fragment! Randka z Potterem to jak wygrany los na loterii: D Na stanik Morgany! Serio? Jak nie dojdzie do tego spotkania to osobiście Cię znajdę i wycisnę z Ciebie soki! Teraz będę się zastanawiać jak ta randka przebiegnie.
    A i jeszcze jedna sprawunia, czyżby Delany dopatrzyla się zainteresowania Natalie przez Scorpiusa? Czy moja psotna wyobraźnia podsuwa mi tylko takie wizje?
    Pozdrawiam, przesyłam uściski i kopy żebyś pisała nowy rozdział: D
    Rogata

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jaka ty jesteś okropna! Ja się tu dwoję i troję, aby wymyślić coś ciekawego, a ty sobie tak przychodzisz i wszystkiego się domyślasz! A przynajmniej po części...
      W sumie mogłam się domyślić, że przed Tobą tego nie ukryję. Już dawno wyszło na jaw, że myślimy podobnie ;)
      W takiej sytuacji mogę jedynie się postarać, aby ta konspiracja przebiegła w ciekawy sposób.
      A co do Delany to długa historia. W każdym bądź razie tu już nie pozwolę Ci zgadnąć, będę broniła mojego sekretu! Więc nie waż się próbować, bo będę zła jak i to okaże się dla Ciebie dziecinnie proste :*
      A randka z Jamesem to wiesz.... Co tu pisać, wszystko wyjaśni się w kolejnym rozdziale, a to co nie wyjaśni się w następnym, to w jeszcze kolejnym. Rozdział 17 będzie rozdziałem Jamesa, który zresztą wyszedł mi całkiem ciekawym (przynajmniej taką mam nadzieję).
      Przesyłam buziaki i teraz widzimy (wiem, że to nie właściwe słowo) się u Ciebie :)

      Usuń
  10. No, no. Wygląda na to, że James się zreflektował i wreszcie zauważył, że Natalie się w nim podkochuje... chociaż nie, brzmi to trochę nieprawdopodobnie. Ale i tak jestem ciekawa, jak przebiegnie ich spotkanie.
    A jeśli chodzi o tajemnice Rose i Leo, to myślę podobnie jak Rogata. Liczę na to, że ta dwójka będzie razem, bo oboje są genialnymi postaciami ;]

    OdpowiedzUsuń