-Hej, jest może Cornie?- zapytał David
wchodząc do naszego pokoju.
-Hej- powiedziała Cornie wychodząc z łazienki. Chłopak aż zaniemówił z wrażenia widząc ją w czerwonej sukience i w wieczorowym makijażu.
Wymieniłyśmy z Rose porozumiewawcze spojrzenia. Od dawna widziałyśmy, że ta dwójka jest w sobie zakochana. Niestety żadne z nich nie było na tyle odważne, aby powiedzieć drugiemu o swoich uczuciach i tak mniej więcej od pół roku jedynie do siebie wzdychali.
Wymieniłyśmy z Rose porozumiewawcze spojrzenia. Od dawna widziałyśmy, że ta dwójka jest w sobie zakochana. Niestety żadne z nich nie było na tyle odważne, aby powiedzieć drugiemu o swoich uczuciach i tak mniej więcej od pół roku jedynie do siebie wzdychali.
-Wyglądasz ładnie, to znaczy prześlicznie-
wyrzucał z siebie Gryfon-i masz bardzo ładną sukienkę.
-Dziękuję- odpowiedziała z nieśmiałym uśmiechem.
Na chwilę zapanowała cisza. Ciemnowłosa Gryfonka wyczekiwała na ruch chłopaka, który najwidoczniej zapomniał po co przyszedł.
-David potrzebujesz czegoś?- rudowłosa przerwała ciszę próbując tym samym wyrwać chłopaka z zamyślenia.
-Ja-oprzytomniał- mogę chwilę z tobą
pogadać na osobności?- zwrócił się do Cornie.
-Stawiam dwa galeony, że jakimś cudem uda mi się zejść.- zaśmiałam się, gdy zamknęły się za nimi drzwi.
-Wchodzę i jestem pewna, że David stchórzy i po raz tysięczny poprosi ją o pomoc z jakimś referatem.- zaśmiała się i wróciła do układania włosów.
-Wchodzę i jestem pewna, że David stchórzy i po raz tysięczny poprosi ją o pomoc z jakimś referatem.- zaśmiała się i wróciła do układania włosów.
-No to chyba możemy już iść- powiedziała
Rose wrzucając kosmetyczkę do kufra. Spojrzałam w lustro. Prezentowałam się
naprawdę dobrze. Miałam na sobie wiśniową sukienkę, którą dostałam na ostatnie
urodziny od mamy, a moje zazwyczaj proste włosy układały się w gładkie fale.
-Cornie jeszcze nie wróciła, myślisz, że
poszła na imprezę z Davidem?
-Nie wiem czy poszli na imprezę, ale na
pewno jest z nim, więc nie mamy się o co martwić.
Przyznałam jej rację i razem wyszłyśmy
przez dziurę w ścianie na długi korytarz. Tajnym przejściem, które prawdopodobnie
znane jest tylko uczniom udałyśmy się do pokoju życzeń.
Pomieszczenie wyglądało niesamowicie, a
uczniowie, prawdopodobnie Ślizgoni, postarali się aby było wypełnione różnymi
rodzajami alkoholu. Większość osób była zajęta tańczeniem, lub sprawdzaniem
zawartości niezliczonej ilości butelek.
-Hej, zatańczymy?- podszedł do nas jakiś Krukon wyciągając rękę w stronę Rose.
-Nie znam cię- odpowiedziała figlarnie
rudowłosa.
-Jestem Thomas, czy teraz już zatańczysz?- uśmiechnął się zadziornie.
Po minie Rose widziałam już, że nie
zamierza mu odmówić. Zostałam sama patrząc jak moja przyjaciółka
ginie wśród tańczących par.
-Jak to się stało, że taka przepiękna Gryfonka stoi sama?- zagadał do mnie James, który zjawił się tak naprawdę znikąd. Miałam świadomość, że większość takich rzeczy mówi w żartach i nawet nie
świtała mu w głowie możliwość, że może mi się podobać.
-Jedną przyjaciółkę zabrał mi twój
przyjaciel, a druga… Hmm, w sumie to nawet nie wiem kim był chłopak, który ją
porwał.
-Faktycznie nigdzie nie widać Davida-
powiedział zastanawiając się nad czymś- mam nadzieję, że wreszcie ze sobą
pogadają i przestanie nam zawracać głowę jaka to Cornie jest wspaniała.
Przewróciłam oczami, ale widząc jego
rozbrajająco przepiękny uśmiech tylko się zaśmiałam.
-Zatańczymy?-Bez zastanowienia podałam mu rękę. Nagle podszedł do nas jakiś chłopak, powiedział mu coś na ucho i zniknął w pośpiechu. Na twarzy Jamesa pojawił się grymas niezadowolenia. Zdążył rzucić krótkie
przepraszam i pobiegł śladami nieznanego mi chłopaka. Przechyliłam głowę z niezadowoleniem
i zaczęłam mamrotać pod nosem, że jest cudowny i czemu coś musiało go tak
zezłościć. Było tak blisko- powiedziałam sama do siebie tupiąc nogą.
-Daj spokój blondyna, bądź bardziej
oryginalna. Co druga kocha się w Potterze.- usłyszałam ironiczny ton. Podniosłam głowę i dostrzegłam Scorpiusa
Malfoya, który musiał mi się przyglądać od dłuższej chwili.
-Nic Ci do tego Malfoy- syknęłam-I wcale go nie kocham, a on jest o wiele lepszy od Ciebie.- odpowiedziałam ze
złością dopiero po chwili zauważając, że po tym tonie można poznać, że trafił w
sedno.
-Oh, z pewnością- odpowiedział
powstrzymując się od śmiechu.
Z nieufnością przyjrzałam się chłopakowi.
Nie mogłam zaprzeczyć, że był przystojny. Jego włosy były jeszcze jaśniejsze od moich i miał rzadko spotykane szare oczy, które onieśmielały większość dziewczyn. Jego cała postawa sugerowała, że jest bardzo pewny siebie. Ręce miał
schowane w kieszeniach, co dodawało mu chłopięcego uroku.
-A więc…- przerwałam milczenie- czy
chciałeś mnie tylko ostrzec przed przyjacielem?
-Nie do końca, spojrzałem na Ciebie i
przypomniałem sobie nasze ostatnie spotkanie. Byłem ciekawy czy potrafisz
powiedzieć więcej niż parę słów.- ton jego głosu nie wskazywał na chęć
zranienia mnie. Zwyczajnie się ze mną droczył.
-Nigdy bym nie pomyślała, że jesteś aż
tak dociekliwą osobą. Zapewniam cię, że jeśli tylko znajdę ciekawego rozmówcę
potrafię być bardzo wygadana.
Po jego minie można było zauważyć, że spodziewał
się jakiejś kąśliwej uwagi. Fajne, że go nie rozczarowałam- pomyślałam z przekąsem.
-Zatańczymy blondyna?
-Eee, co?- odpowiedziałam delikatnie
zbita z tropu. Mój rozmówca roześmiał się wyciągając ręce z kieszeni-Dokładnie jak przy naszym pierwszym
spotkaniu. Z przykrością muszę stwierdzić, że nie rozumiesz najprostszych
pytań, powinnaś z kimś o ty porozmawiać i…
-Oj ucisz się już- odpowiedziałam-
zatańczę z tobą pod warunkiem, że przestaniesz gadać.
-Ach ta gryfońska uprzejmość- powiedział
naśladując to jak przewracam oczami
Poprowadził mnie na środek sali i
zaczęliśmy tańczyć. Jak się można było spodziewać Mafoy okazał się bardzo
dobrym tancerzem, zresztą ten arystokrata chyba wziął sobie na życiowy cel by
być we wszystkim najlepszy. Grał nawet w quidditcha jako ścigający.
-Czy wytłumaczysz mi na czym polega cały
fenomen Jamesa Pottera?- zapytał po chwili.
-Ciężko to wytłumaczyć. Hmm, on po
prostu... wiesz, nie da się go nie lubić. Jego sposób bycia przyciąga wszystkich,
on jest uwielbiany nawet wśród nauczycieli. Jest wygadany, zabawny, przystojny
i inteligentny.-byłam zaskoczona tak szczerą odpowiedzią. Właśnie wyznałam obcemu chłopakowi, że jestem totalnie zakochana w Jamesie.
-Jest przeciętny, do tego raczej ciężko
zachwycać się jego inteligencją, Uwierz mi, mamy razem większość lekcji i
bystrością to on się nie wyróżnia. Nie zrozum mnie źle, nic do niego nie mam,
ale mam wrażenie, że całą swoją osobę opierana na znanym ojcu.
Po tych słowach z gracją obrócił mnie
wokół mojej własnej osi.
-Nie masz prawa tak mówić!- oburzyłam
się-nigdy nie wykorzystuje pozycji swojego taty do własnych celów. Jest z niego
dumny, zresztą też bym była na jego miejscu.
Malfoy tylko wzruszył ramionami i
porzucił ten temat. Obrócił mnie ponownie i przechylił przytrzymując mnie na
lewej ręce. W pewnym momencie nasze usta znalazły się zdecydowanie za blisko
siebie, spojrzałam w jego oczy i poczułam jakby przejrzały mnie na wylot.
Dysponował spojrzeniem, które powaliło by nie jedną dziewczynę. Na szczęście
lub na nieszczęście zależy jak na to spojrzeć piosenka dobiegła końca.
-Miło było móc z tobą zatańczyć
Natalie-powiedział uśmiechając się i zniknął wśród tłumu.
Dość sporo osób mi tak dzisiaj znika-
pomyślałam przygryzając wargę. Zaraz, czy on właśnie powiedział do mnie po
imieniu? Przechyliłam głowę, byłam pewna, że tak banalna rzecz już dawno
wyleciała mu z głowy.
-Hej Natie!
-O hej Leo!- ucieszyłam się widząc
znajomą twarz.
Wyręczył mi butelkę kremowego piwa.
Pociągnęłam spory łyk. Nawet nie widziałam, że aż tak bardzo chciało mi się pić.
-Widziałaś gdzieś Davida?- zapytał z
nadzieją w głosie.
-Poszedł gdzieś z Cornie.
-Czyli zostałem sam…- przybrał minę naburmuszonego dziecka.
-A gdzie masz Jamesa?
-Okazało się, że Albus ma słabą głowę i
trzy szklanki ognistej whisky zupełnie go pokonały. James poszedł zaprowadzić go do pokoju.
-Może trzeba mu pomóc?- już miałam zamiar
wracać do dormitorium, gdy Leo od niechcenia rzucił, że poszła z nimi Danielle.
Przeklęłam w myślach i zajęłam się rozmową o niczym z przyjacielem chłopaka, w
którym byłam zupełnie bezsensownie zakochana.
Wiedząc, że mój humor nie ulegnie poprawie, postanowiłam wrócić do dormitorium i położyć się spać.
Ps.I tak dobiłam do trzech rozdziałów. Nie mam nawet pewności czy ktoś kiedykolwiek trafi na mój blog, a z natury jestem niecierpliwa. Jak na razie pocieszam się, że bloga założyłam wczoraj i może się wszystko jeszcze rozkręci :)
Na Merlina! Ten moment z tym tańcem! I teksty o Jamesie! Scor... Jestem w twoim teamie <3 A co do ciebie moja droga to naprawdę świetnie piszesz ^^ Nie mogę doczekać następnego rozdziału :3
OdpowiedzUsuńNawet nie wiesz jak miło mi słyszeć, że komuś się to podoba :)
UsuńDodałaś mi kopa, więc rozdział prawdopodobnie pojawi się szybciutko ;)
Hej!
OdpowiedzUsuńPoza tym, że wyłapałam błąd w nazewnictwie rodziny to wszystko jest spoko:) Możesz popracować nad zapisem dialogów:)
Co do treści jest to drugi blog, z którym spotykam się w świecie dzieci Fantastycznej Trójki. Muszę przyznać, że zaintrygowało mnie jak potoczą się dalsze losy Jima, Natalie i Scorpiusa, choć wydawało mi się, że Malfoy jest młodszy niż James II. No ale nic, mam wrażenie, że Potter jest kopią dziadka, przystojny, przebojowy, nie da się go nie lubić, sportowiec i 3/4 Hogwartu za nim, wzdycha, trochę oklepane. ale liczę, że rozwiniesz opowiadanie i będzie wyjątkowe oraz niepowtarzalne:) Natali - jak dla mnie typowa blondynka, zakochana w szkolnym playboyu chcę więcej, aby lepiej ją poznać:) Wątek z Malfoyem jak na razie przykuwa największą uwagę:) Może odbije "blondynę" Potterowi:)
Czekam! Daj znać jak napiszesz nowy!
Pozdrawiam !
Faktycznie pozwoliłam sobie trochę pozmieniać ich wiek, ponieważ miałam już cały plan opowiadania (mam nadzieję, że nie jest to drażniące). Co do Natalie, to zgadzam się z tobą, że "głupieje" przy Jamesie, ale jaka dziewczyna nie głupieje przez swoją pierwszą miłość :D Ogólnie to cieszę się, że znalazłaś czas, aby do mnie zerknąć :)
UsuńNatalie przypomina mi mnie, kiedy byłam pierwszy raz zakochana ;) Realistycznie to opisujesz i nie zdziwiłabym się, gdybyś to pisała na podstawie własnych doświadczeń :P
UsuńSupeer, czekam na dalszy ciąg :)
Coś czuję, że polubię Scorpiusa bardziej od Jamesa... A ta szczerość Natalie odnośnie drugiego z chłopaków po prostu mnie rozbroiła. Ja nigdy w życiu nie odważyłabym się na... prywatną rozmowę z praktycznie obcą osobą. Ale cóż, gdy człowiek jest zakochany, to robi różne dziwne rzeczy!
OdpowiedzUsuńI am in team Malfoy!
OdpowiedzUsuń