sobota, 17 stycznia 2015

Rozdział 4



Przechodziłam obok obrazu prowadzącego do kuchni. Zatrzymałam się i pogłaskałam gruszkę, co otwierało ukryte drzwi. Stwierdziłam, że na poprawę humoru przyda mi się kakao z piankami. Zaraz po wejściu do kuchni doskoczyło do mnie czterech skrzatów pytając z radością czym mogą mi służyć. Przy długim stole siedział nie kto inny jak Scorpius Malfoy popijając coś z białego kubka.
-A ty mnie blondyna śledzisz czy jak?- zapytał z rozbawieniem. Przewróciłam oczami i zajęłam krzesło obok niego. Po chwili podeszła do mnie skrzatka, podała mi kakao i w niezgrabnym pokłonie oddaliła się w stronę szafek.
-Nie będziesz się do mnie odzywać?- ciągnął Ślizgon machając mi ręką przed twarzą. Machnęłam dłonią jakbym odganiała natrętną muchę.
-Wyszłam z tej głupiej imprezy, bo chciałam być sama, ale najwidoczniej proszę o zbyt wiele.-odburknęłam naburmuszona.
Wzięłam łyk gorącego napoju rozkoszując się jego smakiem. Podziękowałam w głowie niebiosom, że w mojej szkole znajdują się skrzaty, które nie zwracając uwagi na godzinę rozpieszczają uczniów.
-Czyżby blondyna była nie w humorze?
-Jestem zwyczajnie zmęczona i planuję zaraz znaleźć się w dormitorium. A ty co tutaj robisz sam?- zapytałam próbując zmienić temat.
-Ślizgoni przenoszą imprezę do pokoju wspólnego i zostałem oddelegowany do pójścia po jedzenie. Dasz wiarę? Ja Scorpius Malfoy, gwiazda drużyny i niezaprzeczalnie najprzystojniejszy chłopak w szkole został wysłany po żarcie…- mówił to tak dobrze naśladując oburzenie i niedowierzanie, że nie wytrzymałam i wybuchłam śmiechem- A tak serio to poprosiła mnie o to bardzo ładna Ślizgonka, więc nie byłem w stanie odmówić-puścił do mnie oczko. Ponownie spochmurniałam.
-Każdy z was patrzy tylko i wyłącznie na wygląd…- założyłam ręce i wydęłam usta.
-Twoje oburzenie jest bezpodstawne. Sama opisując mi Pottera zaczęłaś od tego, że jest przystojny…
-Ja…- cholera, złapał mnie-nie zaczęłam od tego…- z braku lepszej możliwości obrony pokazałam mu język.
W tym samym momencie podeszło do nas dwóch skrzatów wyręczając Scorpiusowi torbę jedzenia.
-Uciekam blondyna.- podniósł się z krzesła i ruszył w stronę wyjścia. W ostatniej chwili odwrócił się w moją stronę.-I serio nie powinnaś aż tak przejmować się Potterem, nie ważne jak bardzo masz wygórowane zdanie na jego temat, on nie jest tego wart. A przede wszystkim nie jest wart Ciebie Natalie. Nie zdążyłam nic odpowiedzieć, bo zniknął za obrazem. Czy ten zarozumiały Ślizgon potrafi czytać mi w myślach? I chyba moje imię będzie stosował tylko w podniosłych momentach... Wzdychnęłam i dopiłam kakao. Podziękowałam skrzatom, które skłoniły się tak nisko, że prawie dotknęły nosami podłogi i poszłam do dormitorium.
Pokój wspólny był opustoszały, nie zatrzymując się ruszyłam do sypialni. Padłam na moje łóżko i zamknęłam oczy. To wszystko jest bezsensu- pomyślałam. Non stop myślę o chłopaku, który ma mnie zupełnie gdzieś. Gdybym mogła zapomnieć o nim z taką łatwością, z jaką zapominam daty wojen z goblinami ! Hmm, całkiem możliwe, że na siłę robię z niego ideał. Zastanów się jakie on ma wady, przecież musi jakieś mieć… Jeśli uważa Danielle za fajną osobę, to ma słaby gust i… Cholera, naprawdę nie jesteś w stanie wymyślić czegoś kreatywniejszego?
Z moich rozmyślań wyrwał mnie dźwięk otwieranych drzwi, w których ukazała się Rose. Miała rozwiane włosy i wypieki na policzkach. Cała jej postawa promieniowała radością, dopóki nie dostrzegła mnie. Przyjaźniłyśmy się za długo abym mogła ukryć przed nią to co czuję. W sekundę znalazła się przy mnie. Objęła mnie opiekuńczo i zapytała co się stało. Powiedziałam jej o moich marzeniach dotyczących wieczoru, później o tym jak prawie zatańczyłam z Jamesem i na koniec o jego wyjściu z tą całą Danielle.
- Nie przejmuj się tak tym idiotą.Ten kretyn nawet nie wie co traci, a poza tym on i tak nie jest Cienie wart.
Już ktoś mi to dzisiaj mówił- przemknęło mi przez głowę.
-Tylko to boli jak ktoś cię zupełnie nie zauważa i… -urwałam-Zresztą nieważne. Od tej chwili biorę się za siebie, koniec z użalaniem . Postaram się go sobie jakoś odpuścić. Uśmiechnęłam się chcąc utwierdzić ją, że mówię prawdę. Spojrzała na mnie miną typu „mnie czymś takim nie nabierzesz.”
-Mówię poważnie-ciągnęłam- nie mówię, że stanie się to od razu, ale wydaję mi się, że jak tylko przestanę się nakręcać to zdam sobie sprawę, że to tylko zwykłe zauroczenie. Rudowłosa dziewczyna patrzyła na mnie z nieodgadnioną miną, otworzyła usta jakby chciała coś powiedzieć, ale po chwili ponownie je zamknęła.
-Znam go naprawdę długo- powiedziała po chwili- i on jest totalnie nie odpowiedzialny, poza tym to jeszcze straszne dziecko. Chodzi mi o to, że on potrafi być naprawdę czarujący i rozumiem, że wiele potrafi dla niego stracić głowę, ale dla niego to nie znaczy wiele. I chociaż tego nie chcę, to jestem pewna, że to zwróci się kiedyś przeciwko mojemu bratu.
Kiwnęłam tylko głową, zbyt zmęczona aby ciągnąć ten temat.
-A jak twój wieczór?- zapytałam zmieniając temat.
Rose wyglądała jakby bardzo chciała mi coś opowiedzieć, ale nie była pewna czy ma prawo cieszyć się udanym wieczorem w momencie kiedy ja jestem smutna. Szturchnęłam jej ramię, dając do zrozumienia, że wszystko jest w porządku. Dziewczyna ożywiła się i zaczęła streszczać mi taniec z poznanym dzisiaj Thomasem i resztę wieczoru, którą jakimś przypadkiem spędziła właśnie z nim.
-A tak ogólnie, to widziałaś gdzieś Cornie?- zapytała mnie po chwili.                                          
 -Nie, kto by pomyślał, że jej chwilowa rozmowa z Davidem przeciągnie się tak długo.
We dwie wybuchłyśmy śmiechem. Chciałyśmy jeszcze dziś z nią pogadać, ale znużyło nas czekanie i poszłyśmy spać. Tej nocy śniło mi się, że z kimś tańczę i choć bardzo się starałam, nie mogłam zobaczyć jego twarzy. Gdy już byłam blisko rozwiązania tej zagadki obudziły mnie jakieś krzyki.

3 komentarze:

  1. Bardzo fajnie piszesz, podoba mi się twój styl c;

    OdpowiedzUsuń
  2. Powinnaś mnie zbić kapciem, wiesz? Zapomniałam o Twoi blogu! Na swoje usprawiedliwienie mam to, że zapomniała o połowie blogów, które czytam... Na usprawiedliwienie mam tylko, że mam mało czasu, a ostatnio jestem jakaś przemęczona i nic mi się nie chce poza spaniem. Ale jestem!
    Zdecydowanie najbardziej lubię Rose, jest taką cudowną przyjaciółką, służy zawsze radą i pomocą:) Kibicuję Cornie i Davidowi, nie mogą się tak w nieskończoność wstydzić:) Ja też wyczekuję sprawozdania z jej spotkania/rozmowy z nim:) Co do Natalie, szkoda mi jej, też kiedyś podobał mi się chłopak, który miał mnie gdzieś. Coraz mniej lubię Jamesa a szala przeważa się na stronę Scorpiusa:) I ten jego tekst, że ładna Ślizgonka go poprosiła:D Faceci są tacy płytcy! Jak nieładna to już nie warta zachodu... Doprawdy, nie ładnie, nie ładnie:D
    SUPER! Rozwija się akcja!
    Pozdrawiam
    Rogata

    OdpowiedzUsuń
  3. Czasami zastanawiam się, czemu się mogę być tak mądra jak niektóre bohaterki opowiadań - chociażby jak twoja Rose. Nie wspominając już o Natalie, ona wydaje się mieć jeszcze więcej zalet, aż dziwię się, że James tego nie dostrzega. Ale i tak w głębi duszy mam nadzieję, że coś poczuje do Scorpiusa!

    OdpowiedzUsuń