sobota, 17 stycznia 2015

Rozdział 5



Poderwałam się z łóżka i zobaczyłam skaczącą Cornie i Rose, które wydawały z siebie bardzo wysokie dźwięki.
-Czy w naszym pokoju pojawił się Oliver Krum lub jakiś inny przystojny i znany mężczyzna, że tak krzyczycie?- zapytałam z sarkazmem przecierając oczy.
-Lepiej-powiedziała Rose z wielkim uśmiechem-Cornie oficjalnie ma już chłopaka.
Wyskoczyłam z pościeli i przyłączyłam się do dziewczyn ciesząc się, że ta dwójka nareszcie zdobyła się na szczerość.
Po południu siedziałam razem z moją rudowłosą przyjaciółka pod rozłożystym drzewem, z którego można podziwiać całe jezioro i powtarzałyśmy zaklęcia obronne.
-Od kiedy tak polubiłaś obronę przed czarną magią?- zapytałam i wpakowałam do buzi połowę czekoladowej żaby.
-Od wtedy, gdy naszym nauczycielem został zniewalająco przystojny Francuz, nijaki Roderick Price.- odpowiedziała puszczając oczko.
Przewróciłam oczami i wróciłam do czytania o patronusie. Na naszej jutrzejszej lekcji mieliśmy zacząć ćwiczenia zaklęcia expecto patronum. Byłam tym bardzo podekscytowana i miałam nadzieję szybko opanować to trudne zaklęcie.
-Ciekawe jak będą wyglądały nasze patronusy...-rozmarzyłam się-Myślałaś o tym?
Rose spojrzała na mnie spod burzy swoich loków w momencie, gdy wkładałam do buzi drugą czekoladową żabę. Zaśmiała się i odpowiedziała, że jest w stanie zgadnąć jak będzie wyglądał mój. Spojrzałam na nią wyczekująco.
-Z twoją miłością do nich-wskazała na opakowania po słodyczach- z pewnością ukaże ci się wielka żaba.
Ostentacyjne wylizałam opakowanie, na co moja przyjaciółka tylko się zaśmiała. Odłożyłam książkę na bok i uniosłam buzię do góry ciesząc się ostatnimi ciepłymi dniami i powoli kończącą się niedzielą. Przez cały weekend nie spotkałam Jamesa, co w gruncie rzeczy chyba było dobre w mojej obecnej sytuacji.

W poniedziałek cała klasa stała przed salą profesora Price już przed dzwonkiem. Po rozpoczęciu lekcji wszyscy z zaciekawieniem wpatrywali się w młodego nauczyciela. Po długim wstępie i zapisaniu stopy pergaminu przeszliśmy do strony praktycznej. Nasz entuzjazm opadł, gdy okazało się to jeszcze trudniejsze niż sądziliśmy. Po godzinie trenowania nielicznym udało się wyczarować jedynie parę srebrzystych nitek. Co prawda byłam w tej nielicznej grupie, ale i tak czułam się zawiedziona. Profesor Price tłumaczył nam, że tak zaawansowanego zaklęcia nie opanujemy podczas jednej lekcji. Gdy to nie przyniosło skutku zrezygnował z zadania wypracowania i to już co niektórym poprawiło humor. Po lekcjach poszłam do biblioteki, aby znaleźć książkę, w której znajdę coś o wykorzystywaniu smoczej wątroby przy tworzeniu eliksirów utraty pamięci. Po przekartkowaniu szóstej księgi zrezygnowana oparłam głowę o ławkę.
-No, no blondyna. Za każdym razem jak cię widzę jesteś taka pełna energii i chęci do życia, że aż miło popatrzeć.
Na krzesło obok mnie usiadł szarooki ślizgon.
-Dopiero dzięki twojemu sarkazmowi człowiek czuje, że żyje-odpowiedziałam chłodno i wróciłam do przeglądania „Magicznych zwierząt i ich wykorzystania”.
-Nie bądź taka, tylko się z tobą droczę. Co robisz?
-Próbuję znaleźć coś o tej całej smoczej wątrobie i nic nie ma. Slughorn rzuci mnie na pożarcie hipogryfom, jeśli oddam mu kolejną beznadziejną pracę.
-Nie mam pojęcia czym się kierowałaś wybierając tę książkę. A poza tym nie rób takiej miny, opisanie składników do sporządzenia eliksirów utraty pamięci to 15 minut roboty.
-Jak jesteś taki mądry to proszę bardzo! Zaraz, skąd wiesz o jakie eliksiry chodzi? Wspomniałam tylko o wątrobie, jak się tego domyśliłeś?
Scorpius Malfoy spojrzał na mnie jakbym zabiła mu ukochane zwierzątko domowe lub powiedziała, że w wolnych chwilach okradam staruszków.
-Jak ty dotarłaś do szóstej klasy? Smoczą wątrobę wykorzystuję się tylko i wyłącznie do tego rodzaju mikstur.
-Brzmisz jak kujon-przewróciłam oczami i zamknęłam, jak się okazało, złą książkę.
-Slughorn może potwierdzić, że na eliksirach nie mam sobie równych i to jest mój wrodzony dar, a nie coś wyuczonego jak robi to większość krukonów- powiedział z zadowoleniem po czym wstał i podszedł do jednej z półek z książkami. Wyjął jedną i położył przede mną.
-Trzymaj. Mam ci pomóc ze znalezieniem odpowiedniego działu, czy poradzisz sobie sama ze spisem treści?- dorzucił uszczypliwie.
Zaczęłam kartkować księgę i po chwili znalazłam właściwy dział.
-Jestem tak szczęśliwa, że zignoruję twoją wredną uwagę.-odpowiedziałam nie odrywając oczu od książki.
-I tyle? Ja tu się produkuję i nawet marnego podziękowania nie dostanę? Wiedziałem, że nie warto być miłym…
-Możesz szczycić się tym, że pomogłeś Gryfonce w potrzebie, a to już swojego rodzaju nagroda-uśmiechnęłam się i wrzuciłam książkę do torby planując skończyć wypracownie przy kominku w pokoju wspólnym.
-No nie… Czuję się wykorzystany.
-Obiecuję Ci się kiedyś za to odwdzięczyć, a teraz muszę lecieć.- nie czekając na jego odpowiedź ruszyłam w stronę drzwi.
-Będę pamiętać blondyna!- usłyszałam krzyk Ślizgona wychodząc z pomieszczenia.
Ruszyłam korytarzem rozmyślając o wypracowaniu, gdy nagle moją uwagę przykuły wydarzenia odgrywające się za oknem. Na merlina! Co oni znowu wymyślili?

9 komentarzy:

  1. Znacie akcje ‪#‎RóżoweCiasteczka‬ ?
    Ruszyła nowa edycja na ferie. Dotyczy opowiadań Potterowskich oraz Autorskich. Zapraszam do udziału w ‪#‎SłoneCiacha‬
    Więcej informacji: http://rozowe-ciasteczka.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Serdecznie zapraszam do poddania się ocenie na ocenialni http://ocenialnia.blogspot.com/
    Lorie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Przeczytałam wczoraj wszystkie rozdziały i powiem Ci, że masz potencjał. Raczej nie spotkałam się jeszcze z takim opowiadaniem a blogów z młodym pokoleniem czytam trochę :D
    Scorpius jest intrygującą postacią :D I taki trochę hipokryta, bo nazywa Natalie blondyną a sam ma taki kolor włosów xD Czekam na rozwój akcji to wtedy będę mogla więcej napisać :)
    Pozdrawiam i życzę dużo weny

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję za miłe słowa. Nie byłam pewna czy kontynuować bloga, bo nie mam pojęcia czy ktoś to czyta, jednak w ciągu najbliższych dni postaram się dodać kolejne rozdziały. Pozdrawiam cieplutko :)

      Usuń
  4. Scor <3
    Ale jestem ciekawa, co takiego zobaczyła Natalie za oknem :D

    OdpowiedzUsuń
  5. HA! Tak zdecydowanie Nat i Scor będą moją ulubioną parą, te ich uszczypliwe uwagi:) Nie wiedziałam, że Ślizgon jest takim asem z eliksirów, jakby się spikli to by ją chętnie podszkolił:D Cornie i David się zeszli! Nareszcie:) Bardzo mnie to ucieszyło.
    Przyznam szczerze, że ten rozdział jest chyba najlepszy ze wszystkich, i rozmowa dziewczyn na błoniach i lekcja z patronusami no i Malfoy w bibliotece!
    Ekstra!
    Pozdrawiam Rogata:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Dziękuję za miłe słowa. Prawda jest taka, że wszystko się dopiero powoli rozkręca i mam nadzieję, że będzie tylko lepiej. A jeszcze co do Twojego poprzedniego komentarza to nie skreślaj tak szybko Jamesa. Do tej pory nie pokazał się ze zbyt dobrej strony, ale mogę zapewnić, że taką też posiada. W sumie bardzo mi zależy na tym, aby każda postać była realna, czyli posiadała i dobre i złe strony. Nic bardziej mnie nie irytuję w fanfickach jak kozioł ofiarny, którym często jest Ron w powieściach typu Dramione, więc Jamesowi też pozwolę się jeszcze wykazać. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Zostałaś nominowana do Liebster Blog Award :)
    Szczegóły tutaj:
    http://w-swiecie-magii-zagubiona.blogspot.com/2015/02/lba-rozdzia-8.html

    OdpowiedzUsuń
  8. No właśnie... co oni znowu wymyślili? :D
    Chyba więcej nie muszę dodawać!

    OdpowiedzUsuń